Sprawdź nas też tutaj

Felieton

Perypetie raperów na TikToku – felieton

Dziwne czasy. Influencerzy z raperami pozamieniali się rolami.

Opublikowany

 

Ekipa na pierwszym miejscu Olisu, Edzio na głównej Tiktoka. Brzmi abstrakcyjnie, ale 2021 właśnie to nam przyniósł. Szczerze wierzę, że druga połowa roku będzie przynajmniej ciut ciekawsza i zamkniemy najbliższą zimę z większym przytupem. Jesteśmy już w końcu na półmetku. Minęło całe sześć miesięcy, a póki co najciekawszymi wątkami okazały się wybryki Sentino (nieprzerwanie hustler roku od 2017), debiut grupy Friza i hip-hopowcy próbujący sił na popularnych platformach społecznościowych. W najbliższych tygodniach spodziewajcie się na naszym portalu szerszego poruszenia każdego z tych wątków. A rozpoczniemy dzisiaj od tej ostatniej kategorii. Przebadamy w tym felietonie najciekawsze perypetie polskich raperów na Tiktoku.

Z Tiktoka do rapgry

Zacznijmy pozytywnie. Okazuje się bowiem, że Tiktok może być świetną platformą do wylansowania swojej twórczości. Ciekawym przykładem będzie tutaj postać Czasina, który to niedawno zasilił szeregi MaxFlo i już za miesiąc pod ich szyldem zadebiutuje na rynku wydawniczym. Raper swój kontent na TT opiera na ciekawostkach dotyczących Hiszpanii, skeczy dotyczących pracy w studio oraz na naśladowaniu flow znanych raperów. Tematyka nieprzypadkowa, bo sam jest osobą o mieszanych korzeniach i ewidentnie posiada wiedzę na temat produkcji muzyki. Czy to wystarczy, aby nagrać numer z Rahimem i Abradabem oraz puścić CD w tejże klasycznej już wytwórni? Najwyraźniej. Czasinowi nie można odmówić oryginalnej stylówki i sporego ładu w muzyce. Gdzieś tam jeszcze chłopak zdaje się poszukiwać własnej drogi w rapie, no ale od czego innego są w końcu debiuty?

https://www.tiktok.com/@czasin/video/6978386924671126789?lang=pl-PL&is_copy_url=1&is_from_webapp=v1

Catchup również dał się poznać szerszej publiczności za pomocą TikToka. Dzisiaj to już ważny zawodnik 2020, liczący sobie odtworzenia w milionach na popularnych platformach streamingowych. Dał się on stosunkowo szybko zauważyć poprzez serię filmów, gdzie prześmiewczo podchodził do produkcji muzyki. W minutę „tworzył” utwory, bagatelizując do granic możliwości każdy z etapów powstawania. Doliczmy do tego głupkowatą otoczkę i trafne pomysły na urozmaicenie kontentu – mamy nasz sukces. Co było dalej? Podwójny featuring u Taco na „Jarmarku”, parę świetnych singli i otrzymujemy intrygujący transfer spod skrzydeł Gedza do tajemniczego kolektywu wydawniczego, sygnowanego rokiem covidowym. Poważnie, nie znalazłem lepszego synonimu dla tego labelu. 

Można też w drugą stronę, prawda Edzio?

To teraz trochę o tym jak w młodzieżowej aplikacji nie radzą sobie raperzy, jakie żenujące treści tam prezentują oraz w jakim nikłym stopniu ich popularność ma to przełożenie na sam hip-hop. Tak, skupimy się na Edziu. Samozwańczy „najbardziej niedoceniony raper w kraju”, który po beznadziejnie przyjętym albumie (adekwatnie do poziomu) na początku 2020 roku zdawał się powoli zanikać w branży. Kiedy nikt już raczej nie miał co do niego większych nadziei, ten odnalazł zupełnie inną drogę do kariery. Na ten moment, podwójny zdobywca pasa WBW, dumnie idzie po milion na Tiktoku. Jego filmy opierają się na trzech schematach. Podstawą jest freestyle na losowo podane mu trzy słowa, i to właśnie na tym pomyśle się on wybił. Do tego sporadycznie pojawiają się skecze i własne interpretacje trendów z platformy. Wszystkiemu towarzyszy narracja w postaci rapu. No i tutaj zaczynają się problemy. Samo wykonanie jest żenujące. Ewidentny kontent pod najniższą wiekowo grupę docelową. Konsekwencją tego jest fakt, że środowisko nie może ze śmiechu, jak widzi Edzia poniżającego się dla paru wyświetleń. No dobrze, może nie takich paru, a paru milionów. 

Edzio natomiast nie odpuszcza kariery rapera. Nadal próbuje. Nadal wychodzi mu to miernie. Parę dni temu wypuścił nawet klip do utworu „Real Slim Edzio”, którego na razie wam tutaj nie wstawię, bo Soul Records postanowiło usunąć ten wybryk. Piąteczka dla was Panowie za to. Nie znam co prawda podstaw prawnych do tego zabiegu, jednak kaleczenie klasycznego numeru Eminema jest dla mnie raczej wystarczającym powodem. Zresztą co mi szkodzi, odpalę sobie na Spotify i pokrótce przeanalizuję.

Pierwszy raper na Tiktoku, cóż to za chwalebny tytuł

Nie pierwszy. Nawet nie jeden z pierwszych. Fakt faktem, że najpopularniejszy, jednak nadal daleko mu do pionierów tej platformy na tle reszty hip-hopowej sceny.

A raperzy to fighterzy, se w klatce po gębie dają
Wszyscy się wszędzie pchają, gdzie jest siano, wiecznie mało
A jak raper na Tiktoka wbił to nagle wielkie halo

Edzio nie zrozumiał, a może tylko tak udaje, bo mu wtedy łatwiej? Nikt naprawdę nie ma problemu z pokazywaniem twarzy na Tiktoku. Udowadniają to poprzedzające przykłady Czasina i Catchupa, a zaraz podbiją kolejne. Problem w przykrym i infantylnym kontencie, który zmusza freestyle’owca do poniżania się dla uciechy uczniów szkoły podstawowej.

Raperzy na hejcie na mnie chcą zasięgi swe odnowić

Z taką różnicą, że poza Tiktokiem to Edzio nie masz zasięgów. Twój YouTube leży i kwiczy pod względem wyświetleń, reszta social mediów podobnie. Trzydzieści tysięcy słuchaczy na Spotify to mają również randomowe grajki z podziemia, których jedynie koledzy kojarzą z ksywki. Nawet na GlamRapie nie podbijasz listy popularnych newsów. Poza jednym utworem to sława freestyle’owca na młodzieżowej aplikacji zupełnie nie przeniosła się na samą muzykę. 

Jak Slim Shady ja mam ten styl bejbi

Faktycznie, Edzio ma swój styl. Ten sam mierny od lat. Chłop brzmi dzisiaj identycznie jak w 2016 roku. Poważnie, na wspólnej płycie z Filipkiem miał on solowy utwór “Hate”. Nic się od tamtej pory nie zmieniło u niego warsztatowo, a co dopiero brzmieniowo. Nadal na rymach czasownikowych lub prostych, nadal pisząc dwu wersami całe zwrotki, żeby nagrać je kwadratowo. Szczerze, to nawet przykry jest ten brak progressu na przestrzeni ostatnich 5 lat. Myślałem, że to potrafią tylko uliczni raperzy. Kontynuowanie tego akapitu, to byłoby już jakieś dążenie do lirycznego znęcania się nad Edziem, więc przejdźmy do kolejnych przykładów. 

“Chillwagon tańczy crip walk, tańczy, tańczę, nie nagrywam TikTok”

Trio OIO podobnie jak kolektyw Żabsona – Internaziomale, obrało prostszą formułę. Na ich profilach zobaczycie urywki z koncertów, filmiki jak tańczą do własnych utworów albo po prostu głupkowate nagrania. Patrząc po zasięgach, odbiorcy TikToka to kupują. Z drugiej też strony nie ma wstydu przed branżą i własnym odbiciem w lustrze. Szczególnie ciekawym aspektem są właśnie choreografie. To właśnie dzięki nim można nie tylko zbudować zainteresowanie wokół danego numeru, ale również konsekwentnie przedłużać jego żywotność na szczycie popularności. Świetnie odzwierciedlają to ‘Szklanki” Leosi, „Ulala” Żabsona, „Worki w tłum” od OIO, a nawet diamentowy singiel Ekipy „3KIPA”. No i nie ma nic w tym złego. Taniec zawsze był elementem hip-hopu.

Są też tacy raperzy co nie do końca wydają się jeszcze rozumieć konwencję Tiktoka. Jednak, żeby utrzymać się na topie w tym biznesie, gdzie statystyczny odbiorca nie jest nawet pełnoletni, trzeba trzymać się trendów. Tak jak wczoraj hip-hopowcy musieli przesiąść się z Facebooka na Instagrama, tak dzisiaj muszą zainstalować aplikację z dwoma T. Środowisko zaczyna powoli przyswajać ten fakt. W tym persony pokroju potężnego włodarza Biura Ochrony Rapu. Tak, nawet Paluch pomimo opornych początków, gdzie raczej alkoholu nie brakowało, zaczął się wyrabiać. Influencer Marketing pełną parą w polskim hip-hopie. Kto by pomyślał. Zresztą, nawet nasz portal posiada konto na TikToku. Szczególnie polecam czytelnikom stęsknionym za działem Bekowo.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Felieton

Tede i Young Leosia – kolaboracja, która się nie udała?

„Najlepiej brzmi wyciszone” – brzmi jeden z wielu krytycznych komentarzy.

Opublikowany

 

tede young leosia

Tede postanowił na nową płytę „Vox Veritatis” zaprosić same kobiety, wśród których usłyszymy Bambi, Modelki i Young Leosię. Singiel z tą ostatnią ukazał się kilka dni temu i już możemy go podsumować, a właściwie zrobili to słuchacze.

Zarzuty w stronę Tedego i Young Leosi

Zazwyczaj, gdzie się nie pojawi Young Leosia, tam mamy murowany hit z repeat value. Niestety, nie w tym przypadku. Po trzech dniach kawałek z Tede „Więcej miejsca” ma skromne jak na taki duet niecałe 50 tys. wyświetleń klipu. Wynik kiepski i trzeba to otwarcie przyznać. Widać to też po odbiorze: 2 tys. łapek w górę i 400 w dół daje pogląd na to, że coś jest na rzeczy. Po wejściu w komentarze już jest wszystko jasne.

Słuchacze zarzucają Tedemu i Leosi, że nie wykorzystali potencjału współpracy. Numer nie buja tak jak powinien, trudno jest cokolwiek zrozumieć. Pojawiają też wątpliwości co do dobrze zrealizowanego numeru pod względem technicznym, w szczególności do mixu. Teledysk także się większości nie spodobał.

Statystyki klipu

Krytyka w kierunku „Możesz więcej” Tedego i Leosi

Oto kilka najczęściej lajkowanych komentarzy pod wspólnym singlem Tedego i Sary. Duet raczej nie będzie z nich zadowolony:

  • Szczerze, ale to jest chu**we, klip to już żenada całkowita.
  • Stary chłop i nie potrafi nagrać ani jednego kawałka bez wspomnienia o wyimaginowanych hejterach. Rent free.
  • Najlepiej brzmi wyciszone.
  • Szkoda zmarnowanego potencjału na kolabo, jakoś bez wyrazu ten kawałek. Taki po prostu poprawny. Bit też nudny. Z sentymentu włączyłem sobie „Szpanpan” dla porównania i realizacyjnie, dykcyjnie, tekstowo, bitowo – przepaść.
  • Mimo najszczerszych chęci, niewiele rozumiem z części Tedego. Mix w tym kawałku oraz w TSTMF położony. Zapowiada się interesujący album z nawet niezłym replay value, ale niestety niedopracowany technicznie.
  • nie rozumiem ani jednego słowa z tego utworu poza refrenem
  • Kawałek na max dwa przesłuchania. Tedzik top1 dla mnie ale niektóre jego ostatnie kawałki to wielkie iks de.

Propsów jest niewiele

Pozytywnych wpisów na temat kawałka jest niewiele i są to raczej pojedyncze pozycje, które nie cieszą się zbyt dużą popularnością:

  • Ale ta różnica w skillach to jest przepaść.
  • Tede xYL jest Moc. banger. banger.
  • Moja ulubiona piosenka musi być hitem.
  • Super. zajebiste. Mam nadzieję, że kiedyś spotkam TDF-a jeden z ”NIELICZNYCH” Polskich Raperów, których na co dzień słucham.

Z Bambi poszło lepiej, ale też bez fajerwerków

Niedawno sporych echem odbiło się przekazanie przez Tedego „dziedzictwa melanżu” Bambi, czego efektem było nagranie przez tę dwójkę remixu kultowego numeru „Drin za drinem”. Ta wiadomość poszła szeroko w środowisku i spolaryzowała słuchaczy. Kiedy później ukazał się już wspomniany kawałek na kanale Baila Ella, nie wykręcił on jednak spektakularnych liczb. Ponownie obyło się bez viralowości, chociaż potencjał był duży.

Jak zauważył ktoś w komentarzach, to sympatyczne, że nowe pokolenie słuchaczy będzie bawiło się pod ten sam bit, co wiele pokoleń wstecz. Brakuje jednak tych szczytów list przebojów.

Statystyki kooperacji Bambi i Tedego

Czytaj dalej

Felieton

Dwa Sławy – czy dobrze już było? – felieton

Zabawa formą vs wielowymiarowe metafory.

Opublikowany

 

dwa sławy

Od premiery najnowszej płyty Dwóch Sławów minęły już dwa miesiące. Zdążyłam się z nią solidnie osłuchać i dowiedzieć, co dobrze by było opisać. Opinie o projekcie – wprost mówiąc – nie są najlepsze, co duet wziął już na klatę. Moje zdanie jest jednak nieco inne więc zapraszam na łyżkę miodu w beczce dziegciu.

Kryzys wieku średniego?

Zacznę prosto z mostu – uwielbiam ten duet. Na ich wielowymiarowe metafory trzeba kupić drukarkę 3D. Zabawa słowem, luz i humor to cechy, które niewątpliwie muszę im przypisać i wcale nie muszą nikogo do tego przekonywać. Ale, co w sytuacji, gdy masz za sobą dziesięć lat punchline’ów, wszechobecnej beki i hashtagów, a fani czekają? Jasne, możesz zrobić kolejny taki sam album, który i tak nie ma podjazdu do debiutu. Stąd najnowszy projekt Astka i Rada jest totalnie zrozumiały – dajmy im działać i się rozwijać. Kryzys wieku średniego i te sprawy.

Zabawa formą

A tak serio – spodziewaliście się kiedyś, że łódzki duet mógłby zagrać swoje numery na imprezie Świętego Bassu albo zrobi manifest polityczny, który będziecie podśpiewywać pod prysznicem? Chcecie starych Sławów – włączcie „Ludzi Sztosów”, proste. I oczywiście – jak większość z Was – analizowałam ten album na Genusie, łapiąc się za głowę po wytłumaczeniu kolejnego wersu. Jednak… to było dekadę temu. Nikogo zatem nie powinno dziwić, że przyszedł u panów czas na zabawę formą, poniekąd wyniesioną z projektu club2020.

Najwyżej będzie stójka lub parter

Czy „Dobrze by było” jest krążkiem bez treści? Złośliwi powiedzieliby, że tak. Ale obiektywnie patrząc – numery „Myślałem, że będzie gorzej” czy wcześniej wspomniany bez nazwy „To nie jest kraj dla kabrioletów”, mają to, co tygryski lubią najbardziej. Jest więcej śpiewów, autotune’ów i wtyczek niż kiedykolwiek. I dobrze by było trochę odpuścić, wychillować i zaakceptować ten wytwór, spięty słuchaczu. A, że krążek buja i na żywo miałam okazję sama się przekonać na trasie – a jakże! – „Dobrze by było Tour”. Już 4 kwietnia w ich mothership (czytaj w Łodzi) zagrają finałowy koncert więc jeśli w domowym zaciszu denerwują Cię te chłopy, daj im szansę. Najwyżej będzie stójka lub parter.

Czytaj dalej

Felieton

Drugi koncert Quebonafide na Narodowym. Czy to jawne oszustwo? – felieton

Na pewno zachowanie nie po koleżeńsku.

Opublikowany

 

quebonafide

Organizacja pożegnalnego koncertu Quebonafide przypomina zabawę w kotka i myszkę. Na pewno jest brakiem poszanowania dla słuchaczy, którzy kupili bilet i właśnie się dowiedzieli, że ostatni koncert rapera będzie miał kilka dat.

Wyobraźmy sobie sytuację, że kupujemy limitowaną płytę artysty za 200 zł, który deklaruje, że nakład tysiąca sztuk nie będzie nigdy wznawiany. Tymczasem zamiast cieszyć się z „białego kruka” w domu dowiadujemy się jeszcze w dniu zakupu, że z powodu dużego zainteresowania płytą postanowiono dotłoczyć drugi tysiąc egzemplarzy. Podobne do tej sytuacje już się zdarzały, ale płyty były dotłaczane po kilku latach. Tym niemniej, mamy tu do czynienia ze złamaniem umowy między artystą a słuchaczem, czyli ze zwykłym oszustwem.

Pierwszy, drugi… i trzeci – „ostatni koncert” Quebonafide

Podobnie jest z koncertem Quebonafide. W przeciągu bardzo krótkiego czasu, słuchacze mogą czuć się oszukani i to aż dwukrotnie. Za pierwszym razem, kiedy „Ostatni koncert Quebonafide” miał się odbyć online. Po kilku tygodniach, kiedy wykupiono bilety na wydarzenie, dowiedzieliśmy się, że wcale nie będzie to ostatni koncert, bo ostatni odbędzie się dzień później na PGE Narodowym. Kombinacje alpejskie, przesuwanie startu sprzedaży zakupu biletu to temat na zupełnie oddzielny wątek, ale to co się dzisiaj wydarzyło i jak zostały potraktowane osoby, które kupiły bilety na wydarzenie online powinno skończyć się co najmniej bojkotem ze strony odbiorców.

To jednak nie koniec kpin ze słuchaczy.

Pierwszy, drugi i trzeci – „ostatni koncert” Quebonafide

Oszustwo na drugi koncert?

W czwartek, w zaledwie parę godzin bilety na ostatni koncert Quebonafide na Narodowym zostały wyprzedane. Jeżeli ktoś miał szczęście, to po kilku godzinach walki z systemem bileterii i zacinającej się stronie kupił bilety. To nic, że będzie siedział gdzieś za przysłowiowym filarem, w ósmym rzędzie z daleka od sceny. Miał świadomość i satysfakcję, że warto było się pomęczyć, bo miało to być jedyne takie wydarzenie – unikalne, tak przynajmniej go zapewniano. Więc zamiast wcisnąć „Esc” postanowił wziąć nawet to najsłabsze miejsce, bo będzie częścią historii. Nic bardziej mylnego.

Po kilku godzinach ogłoszono, że „ostatni koncert” Quebonafide będzie miał jeszcze jedną datę. Dzień wcześniej raper zagra jeszcze jeden koncert. Dzień wcześniej! Przecież to brzmi jak absurd. Tuż po zakupie biletu, zmieniane są zasady gry i umowy między raperem a słuchaczem. Wygląda to jak celowe działanie i wprowadzenie kupującego bilety w błąd. Który koncert więc będzie tym ostatnim. Ten 27 czy 28 czerwca?

Quebonafide z ostatniego koncertu robi sobie trasę koncertową, choć przy zakupie biletu z nikim się na to nie umawiał. Ba, sugerował unikalne i jedyne tego typu wydarzenie. Tymczasem osoby, które walczyły dzisiaj o bilety będą musiały pocieszyć się zmęczonym artystą po występie dzień wcześniej i zleakowanym koncertem na TikToku.

Opinie słuchaczy
Opinie słuchaczy
Opinie słuchaczy

Czytaj dalej

Felieton

Zaginiona córka Magika. Kamka z „Rap Generation” to przyszłość sceny? – felieton

Uczestniczka programu zdobyła uznanie jurorów i widzów.

Opublikowany

 

kamka

Za nami dwa pierwsze odcinki programu „Rap Generation”, po którym sporo emocji budzi Kamka – skromna raperka z klasycznym sznytem.

Kamka „zaginiona córka Magika”

Kamka wykonała w programie utwór „To nie GTA”. Spodobał się on Pezetowi, Malikowi i Leosi. Pierwsze recenzje występu Kamki wśród widzów są bardzo, ale to bardzo pozytywne – mówi się już wprost o nowej świeżości na scenie. Nie tylko komentatorzy hip-hopowi są pełni optymizmu, ale także słuchacze. Pod nagraniami z Kamką pojawiają się prawie same propsy:

  • Lepszego flow nie słyszałem w polskim rapie od lat.
  • Vibe jak Paktofonika.
  • Zaginiona córka Magika.
  • Malik jest w szoku, że można tak rymować.
  • Leosia w końcu usłyszała prawdziwy damski rap.
  • Rzadko mam ciary od muzy, dzięki młoda za emocje.

Czy Kamka to przyszłość sceny?

Pojawienie się newschoolu i nowej fali raperów zrewolucjonizowało scenę, ale nie spowodowało, że weterani tworzący klasyczny odłam zaczęli zdychać z głodu. Po kilku latach tryumfu młodej fali, dinozaury sceny zaczynają brać coraz głębszy oddech. Młodzi wracają do oldschoolu, co widać chociażby po ilości koncertów starych wyjadaczy. To też bardzo dobra wiadomość dla Kamki, która dała się poznać z klasycznej strony.

Najpopularniejsze raperki w kraju to twórcy newschoolowi, balansujący na granicy rapu i popu. Kamka jest ich przeciwieństwem i z automatu zdobyła przychylność sporej części odbiorców, którzy – powiedzmy sobie szczerze – nie przepadają za rapem Bambi, Young Leosię czy Oliwki Brazil. Dobrze poprowadzona Kamka może stać się jedną z głównych sił na polskiej scenie rapowej. To idealny czas na kobiecy trueschool – słuchacze o to zabiegają jak nigdy dotąd, rzygając cukierkowością i zbyt przesadną wulgarnością.

Kim jest Kamka

Kamka, czyli Kamila Podziewska to 20-latka pochodząca z Suwałk, która obecnie mieszka w Warszawie. Swoje numery publikuje od 1.5 roku, chociaż pierwsze teksty zaczęła pisać już w szkole podstawowej. W ostatnim czasie publikuje coraz więcej muzyki i nie boi się eksperymentować z różnymi gatunkami. Raperka może liczyć na wsparcie mamy, siostry, ojczyma i babci. Z tatą nie utrzymuje kontaktu.

Łączy rap z wojskiem

Kamila od lat interesuje się wojskowością. To studentka Akademii Sztuk Wojennych. Przez ostatnie dwa lata służy w Wojskach Obrony Terytorialnej: wyjeżdża na granice, poligony i ćwiczenia.

Czytaj dalej

Felieton

Sentino spadł Truemanowi jak z nieba. Uwiarygadnia scamy – felieton

„Udawany milioner, największy pozer i scamer”.

Opublikowany

 

trueman sentino
fot. kadr z wideo yt/TrueMan

Trueman został menagerem Sentino, pomógł wydać mu książkę, wypuścili razem płytę i przy jego medialności promuje swoje biznesy. Co najważniejsze – Sentino uwiarygadnia je, a ten może docierać do nowej grupy docelowej, którą łatwo scamować.

Trueman to postać pozująca na milionera, która uchodzi za płynnie poruszającego się po biznesach internetowych i kryptowalutowych. Za każdą z jego działalności ciągnie się jednak potężny smród, a na największych forach o zarabianiu w sieci jest określany przez użytkowników jako scamer, czyli oszust.

Sprzedawca ebooków

Początkowo internetowa działalność Truemana opierała się na tworzeniu filmów na temat innych twórców. Szybko jednak przeszedł do sprzedaży własnych ebooków. W 2020 roku ukazał się „Milioner 2021”. W ebooku obiecywał jak zarabiać setki złotych dziennie na afiliacji kont bankowych. Osoby, które dały się namówić na zakup magicznej wiedzy Truemana, twierdzą, że poradniki finansowego influencera to same ogólniki i oczywistości. Wszystko, co znajduje się w jego książkach, znajdziemy na pierwszym lepszym kanale o finansach.

I tak np. promowany przez niego projekt kryptowalutowy ScanDeFi okazał się być pump and dumpem, czyli oszustwem finansowym, który polega na sztucznym podbijaniu cen aktywów (w przypadku Truemana, cenę podbijały jego kontakty z influencerami), żeby potem na górce szybko je sprzedać, zostawiając innych inwestorów z bezwartościowymi udziałami. Na kryptowalucie zarobił oczywiście tylko Trueman, a straciły osoby, które mu uwierzyły, że zarobią. Z przekazów medialnych wiemy, że wzbogacił się na tym o ok. 180 tys. zł.

Punktem zwrotnym w jego karierze było podjęcie współpracy z Amadeuszem Ferrarim, który był idealnym uwiarygodnieniem działalności Truemana w sieci. Dzięki niemu mógł docierać do nowej grupy odbiorców i pomnażać na niej swój majątek. Jak sam mówił, w wieku 20 lat miał na koncie podobno 4 mln zł. Prowadził też rzekomo 12 firm. Jego nazwiska próżno jednak było szukać w KRS czy CEIDG, a jedyną działalność jaką miał, była ta otworzona w 2022 roku.

Trueman o sobie

„Oscamował tyle ludzi. Łapią się na to dzieciaki”

Wśród społeczności skupionej wokół zarabiania w Internecie Trueman jest spalony, mając opinię scamera, z którym nie warto wchodzić w żadną współpracę.

„Ten gość opiera się tylko na farmazonach. Łapią się na to dzieciaki, które myślą, że jak kupią ebooka to będą robić kasę jak ich idole z Internetu. Tu nie ma żadnej wartości.”

„Gościu przecież tyle ludzi oscamował, czy to na fake krypto, bukmacherka czy kij wie co jeszcze. Tak jak wszystko inne, zapewne jego aktualna działalność opiera się na wyłudzeniu jak największej kasy i rozpoczęcie kolejnego „biznesu”.”

Opinie o Truemanie na make-cash.pl

Sentino – uwiarygadniacz

Co więc można zrobić w sytuacji, kiedy branża nie chce mieć z tobą nic wspólnego? Poszukać odbiorców w innej, robiąc biznes na tych, którzy cię jeszcze nie znają i próbować założyć własną społeczność. Pomóc w tym może ten, który ma już wierną grupę fanów, czyli w tym przypadku Sentino.

Obecnie Trueman działa jako menager Sentino. Pomógł wydać mu książkę, razem również wydali płytę „BNP”. Współpraca z raperem otworzyła mu nowe możliwości i dotarcie do całkiem innej grupy odbiorców i to liczonej w setkach tysięcy. Bazując na stałej grupie słuchaczy Sentino i jego muzyki, Trueman chce spieniężyć swoją współpracę z raperem kolejnym biznesem – BNP.Global. To społeczność, która ma zrzeszać „scammerów, finesserów oraz hustlerów”.

Nowy biznes Truemana i Sentino

Sentino wydaje się być do tego idealną postacią, która od lat polaryzuje środowisko rapowe, ale ma też zaufane grono fanów. Panowie zaczęli właśnie promować nowy biznes, oczywiście pokazując jak bardzo są zarobieni, bo nic nie działa tak na wyobraźnię, jak kupno bransoletki za 20 tys. zł czy okularów za 5 tys. zł

Oferta BNP Global to zero konkretów i same ogólniki. Osoba, która zarabia na jakimś biznesie nie ujawnia swoich metod zarobków, chyba, że metodą na zarabianie jest sprzedawanie takich właśnie ebooków.

– Idziemy jeszcze po najdroższą torbę, która jest w Louis Vuitton dostępna, która jest w cenie samochodu polskiego rapera – mówi Sentino w pierwszym vlogu reklamowym, którego zadaniem jest napędzić jak największą ilość osób do zakupu dostępu do nowej platformy Truemana.

Niestety, po komentarzach widać, że współpraca Treumana z Sentino jest strzałem w dziesiątkę. Tylko nieliczni dopatrują się w ich biznesie czegoś niepokojącego. Dodatkowo jakiś czas temu pojawiła się informacja o pogodzeniu się Sentino z Malikiem i ich spotkaniu w Paryżu, do czego miał doprowadzić sam Trueman. Czy szef GM2L będzie kolejną osobą, która ma uwiarygadniać szemrane biznesy, czas pokaże.

Odbiorcami Truemana są teraz najwierniejsi fani Sebastiana

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2025.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: