Sprawdź nas też tutaj

Felieton

ROZKMINA: The Real Slim Shady

Opublikowany

 

Mało która postać działające na polskiej rapowej scenie – pomijając te, z których powszechnie ”toczy się bekę” – wywołuje tyle sprzecznych emocji, co Kaen. Jedni kochają go, drudzy – nienawidzą. Czemu zawdzięcza on rozgłos wokół swojej osoby i twórczości? Czy rzeczywiście, a jeśli tak, to czemu, zasługuje na miano polskiego Eminema, i w jakim sensie?

Koronnym dowodem bezdyskusyjnie potwierdzającym zarzuty, że Kaen przywłaszcza wypracowane przez Eminema patenty jest jego piosenka ”Mów mi D’ave” oraz zrealizowany do niej teledysk. Sam utwór – a w szczególności jego podkład muzyczny – utrzymany jest w stylistyce niezwykle zbliżonej do piosenki Eminema pt. ”Under the Influence” z albumu ”The Marshall Mathers LP”, zaś tekst obfituje w typowe dla Amerykanina jawnie pornograficzne wersy. Gdyby elementy te nie występowały w połączeniu ze sobą, można byłoby mówić o niezamierzonym efekcie, jednak ich konfiguracja nie pozostawia najmniejszych złudzeń co do tego, że Kaen zwyczajnie poszedł na skróty i zdecydował się na bezczelne powielenie konceptu Eminema. Jakby tego było mało, sam teledysk Polaka bazuje na pomysłach żywcem zerżniętych z klipów jego zagranicznego kolegi po fachu – nie tylko został utrzymany w komediowej konwencji, co oczywiście jeszcze mieściłoby się w granicach zaledwie inspiracji, ale zawiera odpowiedniki scen w nich ukazanych.

 

Doskonałym przykładem są m.in. wstawki w ”Mów mi D’ave” przedstawiające Kaena udzielającego wywiadu ”Jakubowi Mazowieckiemu”, podczas gdy Eminem w teledysku do ”Without Me” również pojawia się na planie Talk Show, ale w przebraniu swojej matki (na planie ”Jakuba Mazowieckiego” również pojawia się mężczyzna przebrany za kobietę!). Kaen w swoim teledysku wykonuje kopulacyjne ruchu kroczem, które Amerykanin również prezentuje w swoim klipie ”Without Me” podczas jazdy Bat Mobilem z Dr. Dre. Warty odnotowania jest również to, że Kaen paraduje w swoim klipie przebrany za bohatera filmu ”The Mask” – Stanleya Ipkissa w jego charakterystycznym, zielonym garniturze, zaś Eminem – ”Robina” z filmu ”Batman & Robin”. Inny skradziony Eminemowi przez Kaena i użyty w ”Mów mi D’ave” pomysł odbiorca odnajdzie w utworze ”We Made You” – warto porównać sobie przejścia występujące przed trzecimi zwrotkami w obu utworach. Na szczęście, wielu słuchaczy nie dało się ogłupić – utwór doczekał się masy krytycznych komentarzy ze strony jego odbiorców, którzy zarzucili Kaenowi plagiatowanie Eminema, oraz olbrzymiej ilości negatywnych ocen stanowiących 1/3 wszystkich oddanych. Tak rażące próby oparcia kariery na przywłaszczaniu sobie pomysłów Amerykańskiego MC zostały zauważone przez Hukosa, który wypowiedział się o Kaenie w bardzo konkretny sposób: ”Ostatnio wyszedł singiel Kaena „Mów mi D.ave” i poczułem się, jakby Eminem nagle nauczył się podobno najtrudniejszego języka świata, czyli języka polskiego. Identyczna stylistyka bitu, klip to totalny Em, tyle, że w wersji „bo to Polska, nie elegancja Francja”, a na koniec jeszcze patent z rozdwojeniem jaźni. To nie żaden hejt, bo gdyby odrzucić tą całą podjebaną ze Stanów otoczkę, odrzucić maskę a’la MF Doom i Sido, to nadal Kaen jest dobrym raperem, który umie rzucić podwójnym, a jego poziom szczerości zachęca do sprawdzenia kolejnych uzewnętrznień na bicie jego ego. Kaen szczerze nagramy coś wierzę, o ile posłuchasz Molesty „Xeroboj” i odnajdziesz siebie, bo szkoda Twego niewątpliwego talentu i czasu na podrabianie cudzych patentów. „Być kimś – być sobą”.


Próby ukrycia przez Kaena własnego kserobojstwa podczas odpowiadania na niewygodne pytania zadawane w wywiadach dają jasne pojęcie o tym, że ma swoich słuchaczy za kompletnych kretynów pozbawionych słuchu muzycznego i elementarnej wiedzy o rapie. Chociaż jawne kserowanie przez niego imidżu Eminema oraz jego stylu muzycznego kłuje w oczy i uszy, Kaen w zaparte twierdzi, że zarówno wizerunek który posiada, jak i sposób podejścia do muzyki stanowi efekt jego własnej, dojrzewającej latami inwencji twórczej. ”Maska jest moim alter ego. Stwierdziłem, że w niej mogę pozwolić sobie na dużo więcej jako artysta. Dla Alter ego nie ma tabu, nie ma rzeczy o której nie może nawinąć, nie ma żadnych zahamowań ani barier. Uciekając w wykreowany przez siebie świat, stopniowo tworzyłem tę postać, zrozumiałem, że stanie się moją bronią i tarczą jednocześnie. Człowieka da się zniszczyć, ale symbolu nie. Dlatego stworzyłem symbol. Maska odzwierciedla moją ciemniejszą stronę, którą wykreowało toksyczne otoczenie.”. – powiedział w jednym z wywiadów, udając chyba nieświadomego faktu, że dekadę wcześniej występowanie w masce było jednym z najsilniejszych znaków rozpoznawczych Eminema. W podobnie pokrętny sposób Kaen nakreślił także historię narodzenia się swojego alter-ego: ”KaeN jest szaleńcem, którego nie da się kontrolować. Jest nieobliczalny, nie wiadomo co wymyśli i kiedy dojdzie do eksplozji. Powstał z nadmiaru negatywnych emocji i rosnącego gniewu. W każdym z nas jest taki KaeN, który podsuwa nam co chwile jakieś szalone pomysły.”. Eminem wiele przecież lat wcześniej wypowiedział się na temat powstania Slim Shady’ego w niemal identyczny sposób – ”Slim Shady to wewnętrzny głos, diabelskie podszepty które słyszę w głowie. Rzeczy, o których nie powinienem myśleć. Oczekuję od swoich słuchaczy umiejętności rozróżniania, które rzeczy mówię na poważnie, a kiedy rżnę głupa. To dla tego wiele moich piosenek jest zabawnych. Mam pokręcone poczucie humoru.”. Zapytany o różnicę pomiędzy Eminemem a Slim Shadym powiedział po chwili zastanowienia z typowym dla siebie poczuciem humoru: ”Eminem pierdoli Ciebie, a Slim Shady pierdoli Ciebie i Twoją matkę!”, dając pojęcie o tym, że twór ten jest uosobieniem zła – nienawiści i agresji, co zresztą najlepiej udowodnił w swoich piosenkach.

 

Wielu znakomitych polskich raperów przyznaje się otwarcie do swojej sympatii wobec Eminema, i inspirowania się jego dokonaniami artystycznymi. Eldo powiedział: ”Ten biały chudzielec, który ledwo wydostał się z heroiny i jest teraz na odwyku zrobił niesamowitą płytę. Pod względem lirycznym to jest jakaś bajka. Chciałbym kiedyś zbliżyć się do takiego poziomu. Nie chodzi mi o flow, ponieważ Eminem zjada 99 procent raperów na świecie i nie jestem nawet w promilu tak dobry jak on. Jeżeli chodzi o lirykę i sposób pisania gramy jednak w tej samej lidze, w podobny sposób podchodzimy do tematu.”. Buka stwierdził: ”Od zawsze byłem fanem Eminema, więc poniekąd musiał być dla mnie inspiracją, jednak nigdy go, ani nikogo innego nie kopiowałem, ponieważ od samego początku ważna była dla mnie oryginalność i własny styl – chciałem robić coś totalnie innego od tego co robią wszyscy.”. Peja zapytany o jego stosunek do dissowania przez Eminema kobiet nie związanych ze środowiskiem hip-hopowym powiedział: ”Ja osobiście toleruję jego wybryki, bo wiem że ma spory potencjał i talent, a te rzeczy obronią się nawet przed największym gównem”. Vixen Beatz zapytany o to, jakie trzy płyty zabrał by ze sobą na bezludną wyspę zamieścił wśród nich ”Eminem Show”, dodając, że ”Hailie’s Song” jest najważniejszym utworem w jego życiu. Nawet sam PeKay przyznając się do uwielbienia żywionego wobec Amerykanina i inspirowania jego osiągnięciami nie posunął się choćby odrobinę do kopiowania jego stylu, i można śmiało założyć, że Kaen zasługuje na dużo większą od niego pogardę. Sam Kaen, zapytany o swój stosunek do ludzi porównujących go do Marshalla Mathersa, odpowiedział możliwie jak najbardziej lakonicznie i dziecinnie wymijająco jakby udając, ze nie rozumie sensu postawionej przed nim kwestii: ”Lubię Eminema z czasów, gdy był jeszcze blondynem, jest jednym z najlepszych raperów w historii, więc nie mam prawa do złości, gdy ktoś mnie do niego porównuje.”.

Zaczynając swoją przygodę z muzyką rap – między innymi dzięki osobie Eminema – pewien byłem tego, że środowisko hip-hopowe jest na tyle charakterne, że nie pozwoliłoby komukolwiek budować swojej kariery na zuchwałym kopiowaniu czyichkolwiek patentów czy stylu, a już zupełnie wykluczałem możliwość pojawienia się MC na tyle nonszalanckiego, że zdolnego do wcielania w swe życie artystyczne patentów postaci tak charakterystycznej i istotnej, jak Eminem. Los bywa jednak, jak widać, przewrotny – dzisiaj Kaen nie tylko może liczyć na występy gościnne u swoich teoretycznie nie pozbawionych zasad moralnych i uczciwości twórczej kolegów po fachu jak na przykład Kroolik Underwood, Słoń czy nawet Eripe, ale doczekał się również podpisania kontraktu w wytwórni Prosto założonej przez Sokoła zarzekającego się pomimo zarabiania na Kaenie-zło****ju, że pieniądze nie zawróciły mu w głowie. To, że Kaen ma wielu fanów, chociaż smutne, jest zupełnie naturalne, bowiem młodszej generacji odbiorców, która nie wychowała się na muzyce Slim Shady’ego brak jest stosownego materiału porównawczego, dzięki któremu mogłaby prawidłowo ukształtować swój pogląd na całe zamieszanie z Kaenem nazywanym polskim Eminemem. To żenujące, że kiedy Mezo albo Liber nagrywa piosenkę z wokalistką, zostaje wyklęty przez środowisko, zaś Kaen, co widać czarno na białym, kopiując bodajże najbarwniejszą postać w rapowym świecie może liczyć na promocję i wsparcie, podczas gdy zasługuje jak nikt inny na zepchnięcie na margines.

 

Znane i mądre powiedzenie mówi, że ”Nie wszystko złoto, co się świeci”. Kaen jest zaledwie marną podróbką, imitacją która w dodatku, mówiąc dalej metaforycznie, nie świeci samorodnym blaskiem, tylko światłem odbitym. Jest raperem potrafiącym tworzyć na porządnym poziomie technicznym i merytorycznym, co jest jednak w obecnych czasach na tyle powszechne, że gdyby nie czerpanie garściami z owoców kreatywnej pracy Eminema, pozostałby jednym z wielu MC’s nie przykuwających uwagi w sposób ponadprzeciętny.

 

Sam Eminem już na początku swojej muzycznej kariery był świadomy tego, że z czasem inni raperzy zechcą zyskać rozgłos poprzez kopiowanie go, o czym napisał promujący jego album ”The Marshall Mathers LP” utwór ”The Real Slim Shady” (”Prawdziwy Slim Shady”). W refrenie nawija: ”Jestem Slim Shady, tak jestem prawdziwy Shady/Wszyscy inni Slim Shady są tylko imitacją/Więc czy prawdziwy Slim Shady mógłby wstać?/Proszę wstać, proszę wstać?”. Raper zakończył jednak utwór słowami pełnymi przekornego zrozumienia dla kserobojów, mówiąc: ”Sądzę, że każdy z nas ma w sobie Slim Shady’ego”.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Felieton

Dwa Sławy – czy dobrze już było? – felieton

Zabawa formą vs wielowymiarowe metafory.

Opublikowany

 

dwa sławy

Od premiery najnowszej płyty Dwóch Sławów minęły już dwa miesiące. Zdążyłam się z nią solidnie osłuchać i dowiedzieć, co dobrze by było opisać. Opinie o projekcie – wprost mówiąc – nie są najlepsze, co duet wziął już na klatę. Moje zdanie jest jednak nieco inne więc zapraszam na łyżkę miodu w beczce dziegciu.

Kryzys wieku średniego?

Zacznę prosto z mostu – uwielbiam ten duet. Na ich wielowymiarowe metafory trzeba kupić drukarkę 3D. Zabawa słowem, luz i humor to cechy, które niewątpliwie muszę im przypisać i wcale nie muszą nikogo do tego przekonywać. Ale, co w sytuacji, gdy masz za sobą dziesięć lat punchline’ów, wszechobecnej beki i hashtagów, a fani czekają? Jasne, możesz zrobić kolejny taki sam album, który i tak nie ma podjazdu do debiutu. Stąd najnowszy projekt Astka i Rada jest totalnie zrozumiały – dajmy im działać i się rozwijać. Kryzys wieku średniego i te sprawy.

Zabawa formą

A tak serio – spodziewaliście się kiedyś, że łódzki duet mógłby zagrać swoje numery na imprezie Świętego Bassu albo zrobi manifest polityczny, który będziecie podśpiewywać pod prysznicem? Chcecie starych Sławów – włączcie „Ludzi Sztosów”, proste. I oczywiście – jak większość z Was – analizowałam ten album na Genusie, łapiąc się za głowę po wytłumaczeniu kolejnego wersu. Jednak… to było dekadę temu. Nikogo zatem nie powinno dziwić, że przyszedł u panów czas na zabawę formą, poniekąd wyniesioną z projektu club2020.

Najwyżej będzie stójka lub parter

Czy „Dobrze by było” jest krążkiem bez treści? Złośliwi powiedzieliby, że tak. Ale obiektywnie patrząc – numery „Myślałem, że będzie gorzej” czy wcześniej wspomniany bez nazwy „To nie jest kraj dla kabrioletów”, mają to, co tygryski lubią najbardziej. Jest więcej śpiewów, autotune’ów i wtyczek niż kiedykolwiek. I dobrze by było trochę odpuścić, wychillować i zaakceptować ten wytwór, spięty słuchaczu. A, że krążek buja i na żywo miałam okazję sama się przekonać na trasie – a jakże! – „Dobrze by było Tour”. Już 4 kwietnia w ich mothership (czytaj w Łodzi) zagrają finałowy koncert więc jeśli w domowym zaciszu denerwują Cię te chłopy, daj im szansę. Najwyżej będzie stójka lub parter.

Czytaj dalej

Felieton

Drugi koncert Quebonafide na Narodowym. Czy to jawne oszustwo? – felieton

Na pewno zachowanie nie po koleżeńsku.

Opublikowany

 

quebonafide

Organizacja pożegnalnego koncertu Quebonafide przypomina zabawę w kotka i myszkę. Na pewno jest brakiem poszanowania dla słuchaczy, którzy kupili bilet i właśnie się dowiedzieli, że ostatni koncert rapera będzie miał kilka dat.

Wyobraźmy sobie sytuację, że kupujemy limitowaną płytę artysty za 200 zł, który deklaruje, że nakład tysiąca sztuk nie będzie nigdy wznawiany. Tymczasem zamiast cieszyć się z „białego kruka” w domu dowiadujemy się jeszcze w dniu zakupu, że z powodu dużego zainteresowania płytą postanowiono dotłoczyć drugi tysiąc egzemplarzy. Podobne do tej sytuacje już się zdarzały, ale płyty były dotłaczane po kilku latach. Tym niemniej, mamy tu do czynienia ze złamaniem umowy między artystą a słuchaczem, czyli ze zwykłym oszustwem.

Pierwszy, drugi… i trzeci – „ostatni koncert” Quebonafide

Podobnie jest z koncertem Quebonafide. W przeciągu bardzo krótkiego czasu, słuchacze mogą czuć się oszukani i to aż dwukrotnie. Za pierwszym razem, kiedy „Ostatni koncert Quebonafide” miał się odbyć online. Po kilku tygodniach, kiedy wykupiono bilety na wydarzenie, dowiedzieliśmy się, że wcale nie będzie to ostatni koncert, bo ostatni odbędzie się dzień później na PGE Narodowym. Kombinacje alpejskie, przesuwanie startu sprzedaży zakupu biletu to temat na zupełnie oddzielny wątek, ale to co się dzisiaj wydarzyło i jak zostały potraktowane osoby, które kupiły bilety na wydarzenie online powinno skończyć się co najmniej bojkotem ze strony odbiorców.

To jednak nie koniec kpin ze słuchaczy.

Pierwszy, drugi i trzeci – „ostatni koncert” Quebonafide

Oszustwo na drugi koncert?

W czwartek, w zaledwie parę godzin bilety na ostatni koncert Quebonafide na Narodowym zostały wyprzedane. Jeżeli ktoś miał szczęście, to po kilku godzinach walki z systemem bileterii i zacinającej się stronie kupił bilety. To nic, że będzie siedział gdzieś za przysłowiowym filarem, w ósmym rzędzie z daleka od sceny. Miał świadomość i satysfakcję, że warto było się pomęczyć, bo miało to być jedyne takie wydarzenie – unikalne, tak przynajmniej go zapewniano. Więc zamiast wcisnąć „Esc” postanowił wziąć nawet to najsłabsze miejsce, bo będzie częścią historii. Nic bardziej mylnego.

Po kilku godzinach ogłoszono, że „ostatni koncert” Quebonafide będzie miał jeszcze jedną datę. Dzień wcześniej raper zagra jeszcze jeden koncert. Dzień wcześniej! Przecież to brzmi jak absurd. Tuż po zakupie biletu, zmieniane są zasady gry i umowy między raperem a słuchaczem. Wygląda to jak celowe działanie i wprowadzenie kupującego bilety w błąd. Który koncert więc będzie tym ostatnim. Ten 27 czy 28 czerwca?

Quebonafide z ostatniego koncertu robi sobie trasę koncertową, choć przy zakupie biletu z nikim się na to nie umawiał. Ba, sugerował unikalne i jedyne tego typu wydarzenie. Tymczasem osoby, które walczyły dzisiaj o bilety będą musiały pocieszyć się zmęczonym artystą po występie dzień wcześniej i zleakowanym koncertem na TikToku.

Opinie słuchaczy
Opinie słuchaczy
Opinie słuchaczy

Czytaj dalej

Felieton

Zaginiona córka Magika. Kamka z „Rap Generation” to przyszłość sceny? – felieton

Uczestniczka programu zdobyła uznanie jurorów i widzów.

Opublikowany

 

kamka

Za nami dwa pierwsze odcinki programu „Rap Generation”, po którym sporo emocji budzi Kamka – skromna raperka z klasycznym sznytem.

Kamka „zaginiona córka Magika”

Kamka wykonała w programie utwór „To nie GTA”. Spodobał się on Pezetowi, Malikowi i Leosi. Pierwsze recenzje występu Kamki wśród widzów są bardzo, ale to bardzo pozytywne – mówi się już wprost o nowej świeżości na scenie. Nie tylko komentatorzy hip-hopowi są pełni optymizmu, ale także słuchacze. Pod nagraniami z Kamką pojawiają się prawie same propsy:

  • Lepszego flow nie słyszałem w polskim rapie od lat.
  • Vibe jak Paktofonika.
  • Zaginiona córka Magika.
  • Malik jest w szoku, że można tak rymować.
  • Leosia w końcu usłyszała prawdziwy damski rap.
  • Rzadko mam ciary od muzy, dzięki młoda za emocje.

Czy Kamka to przyszłość sceny?

Pojawienie się newschoolu i nowej fali raperów zrewolucjonizowało scenę, ale nie spowodowało, że weterani tworzący klasyczny odłam zaczęli zdychać z głodu. Po kilku latach tryumfu młodej fali, dinozaury sceny zaczynają brać coraz głębszy oddech. Młodzi wracają do oldschoolu, co widać chociażby po ilości koncertów starych wyjadaczy. To też bardzo dobra wiadomość dla Kamki, która dała się poznać z klasycznej strony.

Najpopularniejsze raperki w kraju to twórcy newschoolowi, balansujący na granicy rapu i popu. Kamka jest ich przeciwieństwem i z automatu zdobyła przychylność sporej części odbiorców, którzy – powiedzmy sobie szczerze – nie przepadają za rapem Bambi, Young Leosię czy Oliwki Brazil. Dobrze poprowadzona Kamka może stać się jedną z głównych sił na polskiej scenie rapowej. To idealny czas na kobiecy trueschool – słuchacze o to zabiegają jak nigdy dotąd, rzygając cukierkowością i zbyt przesadną wulgarnością.

Kim jest Kamka

Kamka, czyli Kamila Podziewska to 20-latka pochodząca z Suwałk, która obecnie mieszka w Warszawie. Swoje numery publikuje od 1.5 roku, chociaż pierwsze teksty zaczęła pisać już w szkole podstawowej. W ostatnim czasie publikuje coraz więcej muzyki i nie boi się eksperymentować z różnymi gatunkami. Raperka może liczyć na wsparcie mamy, siostry, ojczyma i babci. Z tatą nie utrzymuje kontaktu.

Łączy rap z wojskiem

Kamila od lat interesuje się wojskowością. To studentka Akademii Sztuk Wojennych. Przez ostatnie dwa lata służy w Wojskach Obrony Terytorialnej: wyjeżdża na granice, poligony i ćwiczenia.

Czytaj dalej

Felieton

Sentino spadł Truemanowi jak z nieba. Uwiarygadnia scamy – felieton

„Udawany milioner, największy pozer i scamer”.

Opublikowany

 

trueman sentino
fot. kadr z wideo yt/TrueMan

Trueman został menagerem Sentino, pomógł wydać mu książkę, wypuścili razem płytę i przy jego medialności promuje swoje biznesy. Co najważniejsze – Sentino uwiarygadnia je, a ten może docierać do nowej grupy docelowej, którą łatwo scamować.

Trueman to postać pozująca na milionera, która uchodzi za płynnie poruszającego się po biznesach internetowych i kryptowalutowych. Za każdą z jego działalności ciągnie się jednak potężny smród, a na największych forach o zarabianiu w sieci jest określany przez użytkowników jako scamer, czyli oszust.

Sprzedawca ebooków

Początkowo internetowa działalność Truemana opierała się na tworzeniu filmów na temat innych twórców. Szybko jednak przeszedł do sprzedaży własnych ebooków. W 2020 roku ukazał się „Milioner 2021”. W ebooku obiecywał jak zarabiać setki złotych dziennie na afiliacji kont bankowych. Osoby, które dały się namówić na zakup magicznej wiedzy Truemana, twierdzą, że poradniki finansowego influencera to same ogólniki i oczywistości. Wszystko, co znajduje się w jego książkach, znajdziemy na pierwszym lepszym kanale o finansach.

I tak np. promowany przez niego projekt kryptowalutowy ScanDeFi okazał się być pump and dumpem, czyli oszustwem finansowym, który polega na sztucznym podbijaniu cen aktywów (w przypadku Truemana, cenę podbijały jego kontakty z influencerami), żeby potem na górce szybko je sprzedać, zostawiając innych inwestorów z bezwartościowymi udziałami. Na kryptowalucie zarobił oczywiście tylko Trueman, a straciły osoby, które mu uwierzyły, że zarobią. Z przekazów medialnych wiemy, że wzbogacił się na tym o ok. 180 tys. zł.

Punktem zwrotnym w jego karierze było podjęcie współpracy z Amadeuszem Ferrarim, który był idealnym uwiarygodnieniem działalności Truemana w sieci. Dzięki niemu mógł docierać do nowej grupy odbiorców i pomnażać na niej swój majątek. Jak sam mówił, w wieku 20 lat miał na koncie podobno 4 mln zł. Prowadził też rzekomo 12 firm. Jego nazwiska próżno jednak było szukać w KRS czy CEIDG, a jedyną działalność jaką miał, była ta otworzona w 2022 roku.

Trueman o sobie

„Oscamował tyle ludzi. Łapią się na to dzieciaki”

Wśród społeczności skupionej wokół zarabiania w Internecie Trueman jest spalony, mając opinię scamera, z którym nie warto wchodzić w żadną współpracę.

„Ten gość opiera się tylko na farmazonach. Łapią się na to dzieciaki, które myślą, że jak kupią ebooka to będą robić kasę jak ich idole z Internetu. Tu nie ma żadnej wartości.”

„Gościu przecież tyle ludzi oscamował, czy to na fake krypto, bukmacherka czy kij wie co jeszcze. Tak jak wszystko inne, zapewne jego aktualna działalność opiera się na wyłudzeniu jak największej kasy i rozpoczęcie kolejnego „biznesu”.”

Opinie o Truemanie na make-cash.pl

Sentino – uwiarygadniacz

Co więc można zrobić w sytuacji, kiedy branża nie chce mieć z tobą nic wspólnego? Poszukać odbiorców w innej, robiąc biznes na tych, którzy cię jeszcze nie znają i próbować założyć własną społeczność. Pomóc w tym może ten, który ma już wierną grupę fanów, czyli w tym przypadku Sentino.

Obecnie Trueman działa jako menager Sentino. Pomógł wydać mu książkę, razem również wydali płytę „BNP”. Współpraca z raperem otworzyła mu nowe możliwości i dotarcie do całkiem innej grupy odbiorców i to liczonej w setkach tysięcy. Bazując na stałej grupie słuchaczy Sentino i jego muzyki, Trueman chce spieniężyć swoją współpracę z raperem kolejnym biznesem – BNP.Global. To społeczność, która ma zrzeszać „scammerów, finesserów oraz hustlerów”.

Nowy biznes Truemana i Sentino

Sentino wydaje się być do tego idealną postacią, która od lat polaryzuje środowisko rapowe, ale ma też zaufane grono fanów. Panowie zaczęli właśnie promować nowy biznes, oczywiście pokazując jak bardzo są zarobieni, bo nic nie działa tak na wyobraźnię, jak kupno bransoletki za 20 tys. zł czy okularów za 5 tys. zł

Oferta BNP Global to zero konkretów i same ogólniki. Osoba, która zarabia na jakimś biznesie nie ujawnia swoich metod zarobków, chyba, że metodą na zarabianie jest sprzedawanie takich właśnie ebooków.

– Idziemy jeszcze po najdroższą torbę, która jest w Louis Vuitton dostępna, która jest w cenie samochodu polskiego rapera – mówi Sentino w pierwszym vlogu reklamowym, którego zadaniem jest napędzić jak największą ilość osób do zakupu dostępu do nowej platformy Truemana.

Niestety, po komentarzach widać, że współpraca Treumana z Sentino jest strzałem w dziesiątkę. Tylko nieliczni dopatrują się w ich biznesie czegoś niepokojącego. Dodatkowo jakiś czas temu pojawiła się informacja o pogodzeniu się Sentino z Malikiem i ich spotkaniu w Paryżu, do czego miał doprowadzić sam Trueman. Czy szef GM2L będzie kolejną osobą, która ma uwiarygadniać szemrane biznesy, czas pokaże.

Odbiorcami Truemana są teraz najwierniejsi fani Sebastiana

Czytaj dalej

Felieton

Lacazette ratuje niemiecki rap – felieton

Młodego rapera propsują m.in. Capital Bra, Celo, Abdi, Loredana i Kolja Goldstein.

Opublikowany

 

Przez

lacazette

Niemiecki rap od pewnego czasu nie ma zbyt wiele do zaoferowania i to samo zdanie podziela raperka Loredana. Ciężko robi się na sercu słuchaczy, nie ma co ściemniać, że niemiecka scena była po francuskiej jedną z najmocniejszych w Europie, a tu ledwie kilku artystów nadaje się do konsumpcji. Obecnie albumy wpadają w jedno ucho i tak samo szybko wylatują drugim. Treści oraz teksty nie trenują mózgu, nie bawią, ani nie intrygują. Jadąc w Sbahnie grzebiesz coś na telefonie i nawet nie wiesz, czego słuchasz. Do czasu aż pojawił się Lacazette, który zmusza odbiorcę do poświęcenia mu inkluzywnej uwagi.

„LID” – album roku 2024

Nazywa siebie samego ratunkiem niemieckiego rapu i raczej nie będzie musiał składać od tego apelacji. Nikt nie zarzuci mu niekompetencji albo ghostwritingu. Jego album “LID” bardzo szybko po premierze usytuował się na 5 miejscu top albumów. Muzyk nie był żadną wielką figurą undergroundu. Zrobiło się o nim bardziej głośno, kiedy kawałek “H&K” puszczał w samochodzie Capital Bra, co w pewnym stopniu pomogło newcomerowi na uzyskanie pierwszego rozgłosu. Typ pojawił się tak naprawdę znikąd i nie wiemy o nim zbyt dużo. Od początku wspierają go Gringo i Kalazh44, którzy propsują ciężką pracę chłopaka związanego z Labelem Baklava Music. Celo i Abdi w jednym z wywiadów również przychylnie odnieśli się do berlińczyka. Ten duet obok Haftiego, to ojcowie Straßenrap w Niemczech.

Okładka albumu „LID”

Milion euro zysku

Pochodzący ze Steglitz- Zehlendorf raper nie postawił na typową ścieżkę kariery. Zazwyczaj jako newbie robisz drop dwóch kawałków i czekasz po dobrze przyjętej premierze na deal z Universal albo Sony. Lacazette natomiast, nagrał aż 13 klipów w bardzo podobnej, ulicznej, zimnej stylistyce mrocznego Berlina, które na YouTube przyniosły mu ok. 1 miliona euro zysku. Estetyka dość już znana, ale przedstawiona w innej, ciekawej perspektywie, owiana tajemnicą i zawadiackim spojrzeniem muzyka.

Inteligentny uliczny rap

Lucky sprawił, że niemiecki rap dostarcza słuchaczowi i szerokiej grupie wiekowej odbiorców, dużej przyjemności. Streetrap doczekał się w końcu chwytliwych i inteligentnych wersów, przeplatanych ironicznym humorem. Grek lubi czasem znikąd wypuścić zaskakujący, humorystyczny punchline jak: “Dostawca jest Niemcem, ale biega jak Hakimi” (“Läufer ist Deutscher doch rennt wie Hakimi”) czy “Przyjdę do Twojego akwarium Cię wyłowić” (“Ich komm’ in dein Aquarium, dich rausfischen”), “Bycie mądrym jest niebezpieczne, niebezpieczne nie jest mądre” ( “Schlau sein ist gefährlich, gefährlich ist nicht schlau”).

Trafnych fraz posiada on tak wiele, że musiałabym zrobić dla was jakąś best of listę. Dykcja Lacazette jest wybitnie on point, dlatego myślę, że ze spokojem zrozumiecie jego teksty, nawet jeśli Wasz niemiecki nie jest na wygórowanym poziomie.

Lacazette

Wyróżnia się na monotonnej scenie niemieckiego rapu

Wallah! Na albumie nie znajdziecie autotune, za to solidne beaty w klasycznej stylistyce, uwaga to nie jest codeinowy rap, afrobeat albo hiphopop. Fabuła traktuje o dealowaniu i używkach, zarabianiu hajsu, refleksjach oraz demonach. Mimo to raper ugryzł ten temat w inny, swój sposób, bez monotonnych adlibów o double cup czy fat ass. Lucky postawił na dobrze napisane teksty, przekaz i porządny warsztat, co słychać przez to jak buduje zdania czy zgrabnie łączy rymy. W kunsztowny sposób akcentuje słowa, wyróżniając go tym pośród monotonnej sceny niemieckiego rapu. Po pierwszym odsłuchu jego twórczości byłam pewna, że to jakiś streetowo doświadczony, grubo po 30-tce typ. Bity są bardzo klasyczne jak na obecne czasy i trendy. Obecnie wielu niemieckich artystów, takich jak Loredana wrzucają na Instagram jego utwory. Respekt oddał mu także sam wielki Kolja Goldstein, który koleguje się z managerem Lacazette.

Lacazette

210 mln streamów

Zawadiacki i charyzmatyczny raper, który nazywa swoich słuchaczy Matrosen ma w sobie pewną aurę, która spodobała się szerszemu gronu odbiorców, dając mu 210 milionów streamów albumu na Spotify. Przywraca to wiarę w to, że ludzie są głodni dobrej muzyki, a album Luckiego leci non stop on repeat!

Beaty wyprodukowali min: jroc, 808swerve, Sam4prod, yung.rox, jaydon6jam, goldfinger030, murdsdrum, maccrazy1.

Lacazette „LID” – odsłuch albumu

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2025.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: