Sprawdź nas też tutaj

Felieton

Niemiecka scena rapowa z polskimi korzeniami (3/3) – felieton

Raperzy z Niemiec, którzy mają związek z Polską.

Opublikowany

 

Nie sądziłam, że dożyję czasów kiedy w Berlinie dojdzie do lokalnego biało-czerwonego beefu. To wskazuje tylko na to, że polska emigracja jest dość aktywna albo na to tylko, że Sentino jest ostatnio bardzo zdenerwowany i atakuje raperów jak przyczajony pieróg lub ukryty gołąbek. Flerowi w ostatnim czasie też się oberwało. Obydwaj panowie dzielą wspólną historię i obaj mają opinię awanturników, więc to dla nich ptasie mleczko w gębie. Losenkiemu wyrwało się ukradkiem, że Senti „jest chory na schizofrenię”. Jeżeli chcecie zagłębić się bardziej w berlińską aferkę, to polecam artykuł badawczy. Natomiast z okazji Wielkanocnego Jajka, Sentino poświęcił nie tylko koszyczek, ale również i Majka. Sam nagrał świąteczny „smakołyk”, czyli track, w którym obraża Oska030. Niestety, Sebastian nie miał ochoty odpowiedzieć na moje pytania, dlatego czy to tłusta śląska albo lekka biała, zostawiam Wam do przetrawienia.

12 kwietnia 2022 roku ukazał się „Triumf”, gdzie Sentino nawija: „Każde lelum polelum, teraz ma zero trzy zero. A z Berlinem do czynienia co Sero El Mero (patrz). Jesteś pusty jak głowy blogerek. Więc jak mówisz, że masz białe to twój towar jest serem, od nowa. Chodzisz na siłkę, pozujesz z bronią na klipie. Ale masz z psami do czynienia jak sklep zoologiczny”. Jak na razie nie doczekaliśmy się żadnego kontrataku ani statementu od Oska030. Każdy fan rapu, który sięga pamięcią, karmił się chętnie beefami, bo każdy konflikt tworzy aferkę, szum medialny, ale warto zostawić sobie miejsce na danie główne, czyli dobrą muzykę, którą teraz się zajmiemy w kolejnej odsłonie cyklu: Niemiecka scena rapowa z polskimi korzeniami.

Die Orsons @orsonsdie

Die Orsons znani są dobrze milenialsom, którzy mieli w telewizorze niemiecką VIVĘ, MTV czy szperali za młodu godzinami po niemieckich kanałach na Youtube, w poszukiwaniu nowych dawek rapu. Pamiętam, jak za młodu dobiegła mnie informacja od ziomków z jednego z najstarszych forów hip-hopowych w Polsce, iż Kaas z Die Orsons jest Polakiem. Był on wtedy pierwszą, najbardziej rozpoznawalną postacią z polskimi korzeniami na niemieckim rynku. Dzięki temu, wielu rapowych ziomków zaczęło przesyłać sobie widea Kaas’a i jego popularność u nas wzrosła. Musicie wiedzieć, że kiedyś Youtube nie działał na takich zasadach jak obecnie, a Internet ładował czasem jeden film dłużej niż trwało zrobienie herbaty. Dużo fanów rapu zza Odry zaczęło się bardziej interesować Die Orsons, ponieważ dwóch z nich miało polskie korzenie, a dodatkowo Stoprocent wtrąciło swoje trzy grosze.

Na rynku muzycznym działają od 2007 roku i znani są ze swojego poczucia humoru oraz ironicznego attitude. Bez ogródek pasuje do nich określenie: ekscentryzm. Barwne i ciekawe artystycznie wideoklipy tworzą wizerunek artystów, którzy konsumują rap w sposób teatralny. W swoim dorobku mają sześć albumów. Ich pierwszy krążek bazujący na humorystycznych tekstach przyjął się bardzo dobrze na niemieckim rynku. Miksują wiele gatunków muzycznych od dubstepu po R&B. Szczerość, dystans do świata, muzykalność, absurd, cynizm i inteligencja tak można pokrótce nakreślić ich vibe. Ostatni album „Tourlife4life” ukazał się w 2020 roku. Poniżej najnowszy klip ekipy.

Kaas @kaas_von_die_orsons

Kaas, czyli Lukas Michalczyk urodził się w Katowicach, ale w wieku 2 lat zamieszkał w Niemczech, a swoje dzieciństwo spędził w Reutlingen. Nieśmiały chłopak nie miał w szkole zbyt łatwego życia. Przygodę z muzyką zaczął jako DJ. Natomiast w wieku 14 lat zaczął skrobać pierwsze teksty rapowe, które nie opowiadały o laskach i pieniądzach tylko o problemach, które spotykają na co dzień każdego z nas. Zdołał wydać 6 albumów i 2 EP. W jego karierze pomógł mu deal z wytwórnią Kool Savas Optik Camp, którą potem zmienił na Chimperator Productions. Sprawdźcie jeden z najstarszych jego numerów „Halt Die Fresse” prosto z dawnego sklepu Stoprocent w Berlinie.

Bardzo irytują go blokady twórcze i wprowadza go to w złość, kiedy przeżywa taki stan. Ma artystyczną, wolną duszę, lubi także filozofować, dlatego razem z Bartkiem prowadzili swój podcast. Obecnie balansuje pomiędzy wydawaniem albumów Die Orsons, a prywatnymi projektami. Po pewnym czasie nieobecności solowej Kaas powraca z nowym materiałem.

Goldie: Co sprawia Ci największą przyjemność w tworzeniu muzyki?

Kaas: Kiedy człowiek wejdzie w fazę flow i przechodzi w pewien stan. Taką enklawę, że czujesz, że kawałek sam się pisze.

Ostatnio jesteś zajęty karierą zespołu. Masz w planie solo album?

Właśnie jestem zajęty produkcją mojego trzeciego solowego albumu.

Czy słuchasz czasem polskiej muzyki, jeśli tak to jakiej?

Tak słucham. Lubię Zbigniewa Preisner’a. Jego album „Glosy” to jedna z najlepszych produkcji jakie słyszałem.

Urodziłeś się w Polsce. Czy czujesz się Polakiem czy Niemcem? Znalazłeś może w swojej osobowości jakieś polskie cechy?

Nie czuję się ani Polakiem, ani Niemcem. Moją kulturą jest Hip-Hop, międzynarodowo.

Ulubione przysmaki polskiej kuchni, nie żałuj sobie.

Pierogi z kapustą i grzybami.

Bartek @plinchkopf

Bartek Nikodemski, znany jest też jako Plan B. Urodził się we Wrocławiu. Razem z rodzicami przeprowadził się do Stuttgartu, gdzie spotkał swoich rapowych kamratów. Solowo wydał 3 EP-ki oraz kilka projektów jako duet Maeckesh & Plan B. Znany jest ze swojego zamiłowania do literatury, która daje mu wiele inspiracji życiowych. W 2013 roku zdecydował się zmienić swoje imię artystyczne na Bartek z powodu rosnącej popularności składu Plan B z UK. Raper ostatnimi czasy jest zajęty promowaniem pierwszego solowego albumu „Knäul”, który ukazał się 15 października 2021 roku. Projekt opisuje jako pełen polskiej melancholii. Wydanie jest bardzo melodyjne i bogate wokalnie. Klip do „Oben” zawiera polskie napisy, które są zupełnie innym tekstem, niezgodnym z niemieckimi słowami piosenki. Wyjawił mi, że są po prostu zamieszczone tam dla śmiechu.

Po wydaniu tylu różnorodnych projektów dojrzali artyści, tacy jak Bartek bawią się gatunkami, melodiami, konceptami i wychodzi im to bardzo ciekawie.

Co sprawia Ci największą przyjemność w tworzeniu muzyki?

Najbardziej podoba mi się to, że z niczego nagle powstaje melodia, tekst i beat. Wskakiwanie do zimnej wody i pływanie w niej sprawia największą frajdę.

W 2021 roku ukazał się solowy album „Knäul”. Co było Twoją największą inspiracją?

Bon Iver, Frank Ocean, Choker, Reiner Maria Rilke, spacery po lesie, praca intuicyjna.

Czy słuchasz czasem polskiej muzyki np. rapu?

Nie słucham polskiego rapu, natomiast lubię bardzo album „Bankiet” Jacka Kaczmarskiego.

Urodziłeś się w Polsce. Czy czujesz się Polakiem czy Niemcem? Znalazłeś może w swojej osobowości jakieś polskie cechy?

Czuję się Niemcem, ale na pewno mam polską dusze. Z Polaka mam w sobie gościnność i towarzyskość, ma to też wpływ na mój rodzaj humoru. Polski kabaret wywarł na mnie duży wpływ.

Ulubione przysmaki polskiej kuchni, nie żałuj sobie.

Zacząłbym od pierogów. Do tego sałatka i bigos.

Fruchtmax @fruchtmax

Max reprezentuje dzielnice Kreuzberg, która miała i ma wielki wpływ na kulturę hip-hop w Niemczech. Wschodnia dzielnica Berlina jest bowiem miejscem, gdzie narodził się w latach 70- tych ruch graffiti. Punki i imigranci tureccy zaczęli z czasem osiągać tak wysoki poziom swoich umiejętności (np. SO36), że tagowanie miasta i malowanie stało się już nierozłącznym elementem Berlina, aż do dziś.

Urodzony w Berlinie w 1992 roku, Max uczęszczał do szkoły katolickiej, gdzie miał możliwość nauki języka polskiego. Obecnie posługuje się nim biegle, co jest dość wyjątkowe, ponieważ sporo osób urodzonych w Niemczech z polskimi korzeniami mówi po polsku w sposób bardzo łamany. – Nie czuję się ani Polakiem, ani Niemcem – powiedział w wywiadzie dla Rbb Fritz’s i podkreślił, że nie wierzy w jakąś kategorię przynależności narodowej. W rap zaangażował się za młodu w lokalnym centrum młodzieżowym. Uczestniczył wtedy w warsztatach muzycznych, które zorganizowali członkowie rapowego składu K.I.Z. i dzięki temu nauczył się techniki pisania tekstów. W latach młodzieńczych nie był typem, który jarał fajki i wlewał w siebie litry wódki. Tutaj napotykamy ciekawy kontrast, bowiem jego Mukke (niemiecki slang: muzyka) charakteryzuje dość mocno tematyka dragów, imprez, przedawkowań i hustle lifestyle.
Jego początki przygody rapowej można opisać jako trappowa zajawka. Tematyka trap house, czyli dope, sprzedaż substancji, dziewczyny i generalnie melanżowe stany ducha, przyjęły się dość pozytywnie. Max związany był również z wytwórnią Frauenarzt’a, która znana jest z niecenzurowanego erotycznego vibe’u i to miało wpływ na jego twórczość w tamtym czasie.

Grzechem byłoby zapomnieć o polskim akcencie, czyli kolaboracji Skoob102 & KKuba102 z 102 Boyz w tracku „Hab Amigos” w 2018 roku. Fruchtmax featurował także z Nura, KDM Shy, Opti Mane, Hugo Nameless jako duet. Ostatnimi czasy prężnie działa razem z producentem YuPanther @yupanther_. W tym roku ukazał się projekt „Knaller Vol. 1”.

Co przynosi Ci największą przyjemność w robieniu muzyki?

Największą frajdę sprawia mi wywoływanie równych emocji u ludzi. Na przykład rozśmieszenie ich czy pobudzenie do tańca, kiedy oczywiście czują moją muzę.

Ostatnio ukazał się Twój nowy projekt „Knaller Vol.1”. Czym był on inspirowany, co było największym wyzwaniem oraz, co miało wpływ na jego vibe?

„Knaller Vol.1” jest kompilacją piosenek, które YuPanter miał na swoim laptopie, ale nie były one wcześniej przeznaczone jako single. Tracki są różnorodne i wynikają z różnych stanów świadomości.

Czy słuchasz jakichś polskich wykonawców muzycznych, może jakiś polski rap?

Oprócz Sentino nie słucham polskiego rapu.

Jaki vibe daje Ci Berlin jako człowiekowi i w jakich kierunkach Cię kształtuje?

Kreuzberg to mój dom i daje mi bardzo swojski klimat. Ukształtował mnie jako człowieka i uformował do postaci, którą obecnie jestem.

Ulubione przysmaki polskiej kuchni?

Kotlety mielone, pierogi i rosół mojej kochanej babci.

Freshpolakke

Patryk urodził się we Wrocławiu, a w wieku 7 lat zamieszkał w Niemczech i wychował się w Staaken na Spandau w Berlinie. To bardzo polska dzielnica nazywana przez nas małą Polską. W szkole wyzywano go od „głupiego Polaka” albo „brudnego Polaka”. Jak sam przyznaje, musiał trochę o siebie i swoją godność walczyć, bo jak wspomniał w pewnym wywiadzie, przypinano mu łatkę złodzieja. Rapowy rozgłos zyskał dzięki występom w legendarnej bitwie freestylowej, o której wspominałam w pierwszej części mojego cyklu – „Rap am Mittwoch”.

Słowo „k*rwa” to jego znak firmowy. MC dorobił się sporo finałów bitew freestylowych i był znaną postacią w środowisku hip-hopowym. Na swoim koncie ma też kolaboracje „Niesiemy prawdę” ft. Zeus, Donguralesko i John Mojo. W 2019 roku wydał klip do „Autotüren”, a w 2020 na kanale Step Records ukazało się jego „Hot16challange” oraz track „Kocie Ruchy” z Dedisem i Dawidem Obserwatorem.

Polski Bandyta @polski_bandyta

fot. @sadowsky_media

Znani wam już Pusher i Oska030 postanowili wziąć pod swoje skrzydła nowego artystę. Raper wypromował się klipem do „Ewenement”, w którym na zmianę rapuje po niemiecku i po polsku. 21-latek pochodzi z Bydgoszczy i inspiruje się drill’em i street rapem. Chciałam, żeby słuchacze poznali trochę bardziej jego osobowości, dlatego kusiłam go, chociażby tymi moimi niewinnymi pięcioma pytaniami, ale jak mi powiedział: – Chcę zostać tajemniczy, żeby było czuć lekki niedosyt. Niezbadany typ.

W lipcu ukazał się singiel „Narco Taxi” Pushera i Oska030, gdzie swoje wersy wrzucił też Bandyta. Trzeba tutaj pochwalić Jaypee za solidny bicior, który dobrze lata w aucie podczas jazdy po Berlinie.

Trio znowu skumało się w tracku „SQP”, który osiągnął ponad 5 milionów wyświetleń. Równie dobrze przyjął się „Dealer”. W ostatni dzień marca trio wydało klip do „Marrakesh”, który jest mocno inspirowany klimatem 187 Strassenbande. Natomiast wczoraj ukazał się klip „Problemy Luxusowe”.

Plem @plem.official

Maciej urodził się w Elblągu, a w wieku 4 lat wyemigrował do Niemiec i dorastał w Bielefeld. Przygodę z hip-hopem rozpoczął od malowania graffiti. Obecnie mieszkający w dzielnicy, z której pochodzi Capital Bra – Hohenschönhausen w Berlinie Wschodnim. W swojej muzyce stawia na pierwotną formę rapu, skupiającą się na dobrym warsztacie technicznym i lirycznym przekazie oraz bitach bujających głową. Raper lubi bawić się różnymi formami dźwięków oraz gatunkami hip-hopu. W wieku 18 lat zaczął produkować pierwsze beaty. Motywacją do skrobania tekstów był polskojęzyczny album grupy Konsulat, która pochodzi z Bielefeld. Maciej w ramach Polskiego Represent wydał „Freestyle Tape”. Kolejnym projektem pod ksywą PlemPlem był Mixtape „Doppelt hält besser”. Pod koniec 2021 roku ukazał się najnowszy album Plem „XIX”.

Co przynosi Ci największą przyjemność w robieniu muzyki?

Aktualnie to produkowanie bitów. Muzyka pozwala mi za każdym razem tworzyć coś nowego. Jestem #stoprocent selfmade, a że pracuje w mediach mam możliwość wszystko zrobić sam. I robię. Nigdy się nie nudzę.

Ostatnio ukazał się Twój nowy projekt „XIX”. Czym był on inspirowany? Co miało wpływ na jego ostateczny vibe?

Pierwszy Lockdown w Niemczech dał mi możliwość skupić się na muzyce. W tym czasie znalazłem własny klucz do sukcesu, jeśli chodzi o produkcję. Miałem wtedy na myśli, że jak to będzie koniec świata, to muszę zrobić tę EP-kę. 19-nastka zawsze była obecna, ale tym razem dla mnie to był znak, żeby zacząć robotę. Vibe jest Black to Gold.

Czy słuchasz jakiś polskich wykonawców muzycznych, może jakiś polski rap?

Kocham vibe Perfektu, jechałem ostatnim razem 600 km na koncert. Dzisiaj SBM Label to jest ogień. Młody Matczak jest geniuszem. #matafuckinggeniusz. Kawałek Eisa „Polski sen”, który miał rerelease w ostatnim roku, jest dla mnie klasykiem.

Jaki vibe daje Ci Berlin jako człowiekowi i w jakich kierunkach Cię kształtuje?

W Berlinie jest wszystko możliwe. Jest wielokulturowy. Tutaj Turek z Niemcem piję kawę w kiosku. Wychowałem się z ludźmi z Polski, Azerbejdżanu, Uzbekistanu, Rosji, Turcji i Niemiec… normalka.

Ulubione przysmaki polskiej kuchni?

Uwielbiam bigos, babkę ziemniaczaną, wszystkie zupy, a najbardziej flaczki. Zapiekanki i pierogi każdego rodzaju.

Jak widzicie, w Niemczech nagrywa wielu utalentowanych muzyków z polskimi korzeniami. Ostatnio na salonach usłyszałam także plotkę, że Osama ma w sobie polską krew, jednak label moje spekulacje zdementował. Nie myślcie sobie, że brak Malika Montany tutaj to przypadek. Nic z tych rzeczy. Niemiecka scena dzięki Malikowi Montanie i jego miażdżącymi featami z największymi niemieckimi raperami, także zdała sobie sprawę, że posiadamy w Polsce utalentowanych graczy na międzynarodowym poziomie. Co przyniesie przyszłość, tego jestem bardzo ciekawa. Stay Tuned.

Tschüs! Amanda Nowaczyk aka Goldie @goldiethebossy


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Felieton

Tede i Young Leosia – kolaboracja, która się nie udała?

„Najlepiej brzmi wyciszone” – brzmi jeden z wielu krytycznych komentarzy.

Opublikowany

 

tede young leosia

Tede postanowił na nową płytę „Vox Veritatis” zaprosić same kobiety, wśród których usłyszymy Bambi, Modelki i Young Leosię. Singiel z tą ostatnią ukazał się kilka dni temu i już możemy go podsumować, a właściwie zrobili to słuchacze.

Zarzuty w stronę Tedego i Young Leosi

Zazwyczaj, gdzie się nie pojawi Young Leosia, tam mamy murowany hit z repeat value. Niestety, nie w tym przypadku. Po trzech dniach kawałek z Tede „Więcej miejsca” ma skromne jak na taki duet niecałe 50 tys. wyświetleń klipu. Wynik kiepski i trzeba to otwarcie przyznać. Widać to też po odbiorze: 2 tys. łapek w górę i 400 w dół daje pogląd na to, że coś jest na rzeczy. Po wejściu w komentarze już jest wszystko jasne.

Słuchacze zarzucają Tedemu i Leosi, że nie wykorzystali potencjału współpracy. Numer nie buja tak jak powinien, trudno jest cokolwiek zrozumieć. Pojawiają też wątpliwości co do dobrze zrealizowanego numeru pod względem technicznym, w szczególności do mixu. Teledysk także się większości nie spodobał.

Statystyki klipu

Krytyka w kierunku „Możesz więcej” Tedego i Leosi

Oto kilka najczęściej lajkowanych komentarzy pod wspólnym singlem Tedego i Sary. Duet raczej nie będzie z nich zadowolony:

  • Szczerze, ale to jest chu**we, klip to już żenada całkowita.
  • Stary chłop i nie potrafi nagrać ani jednego kawałka bez wspomnienia o wyimaginowanych hejterach. Rent free.
  • Najlepiej brzmi wyciszone.
  • Szkoda zmarnowanego potencjału na kolabo, jakoś bez wyrazu ten kawałek. Taki po prostu poprawny. Bit też nudny. Z sentymentu włączyłem sobie „Szpanpan” dla porównania i realizacyjnie, dykcyjnie, tekstowo, bitowo – przepaść.
  • Mimo najszczerszych chęci, niewiele rozumiem z części Tedego. Mix w tym kawałku oraz w TSTMF położony. Zapowiada się interesujący album z nawet niezłym replay value, ale niestety niedopracowany technicznie.
  • nie rozumiem ani jednego słowa z tego utworu poza refrenem
  • Kawałek na max dwa przesłuchania. Tedzik top1 dla mnie ale niektóre jego ostatnie kawałki to wielkie iks de.

Propsów jest niewiele

Pozytywnych wpisów na temat kawałka jest niewiele i są to raczej pojedyncze pozycje, które nie cieszą się zbyt dużą popularnością:

  • Ale ta różnica w skillach to jest przepaść.
  • Tede xYL jest Moc. banger. banger.
  • Moja ulubiona piosenka musi być hitem.
  • Super. zajebiste. Mam nadzieję, że kiedyś spotkam TDF-a jeden z ”NIELICZNYCH” Polskich Raperów, których na co dzień słucham.

Z Bambi poszło lepiej, ale też bez fajerwerków

Niedawno sporych echem odbiło się przekazanie przez Tedego „dziedzictwa melanżu” Bambi, czego efektem było nagranie przez tę dwójkę remixu kultowego numeru „Drin za drinem”. Ta wiadomość poszła szeroko w środowisku i spolaryzowała słuchaczy. Kiedy później ukazał się już wspomniany kawałek na kanale Baila Ella, nie wykręcił on jednak spektakularnych liczb. Ponownie obyło się bez viralowości, chociaż potencjał był duży.

Jak zauważył ktoś w komentarzach, to sympatyczne, że nowe pokolenie słuchaczy będzie bawiło się pod ten sam bit, co wiele pokoleń wstecz. Brakuje jednak tych szczytów list przebojów.

Statystyki kooperacji Bambi i Tedego

Czytaj dalej

Felieton

Dwa Sławy – czy dobrze już było? – felieton

Zabawa formą vs wielowymiarowe metafory.

Opublikowany

 

dwa sławy

Od premiery najnowszej płyty Dwóch Sławów minęły już dwa miesiące. Zdążyłam się z nią solidnie osłuchać i dowiedzieć, co dobrze by było opisać. Opinie o projekcie – wprost mówiąc – nie są najlepsze, co duet wziął już na klatę. Moje zdanie jest jednak nieco inne więc zapraszam na łyżkę miodu w beczce dziegciu.

Kryzys wieku średniego?

Zacznę prosto z mostu – uwielbiam ten duet. Na ich wielowymiarowe metafory trzeba kupić drukarkę 3D. Zabawa słowem, luz i humor to cechy, które niewątpliwie muszę im przypisać i wcale nie muszą nikogo do tego przekonywać. Ale, co w sytuacji, gdy masz za sobą dziesięć lat punchline’ów, wszechobecnej beki i hashtagów, a fani czekają? Jasne, możesz zrobić kolejny taki sam album, który i tak nie ma podjazdu do debiutu. Stąd najnowszy projekt Astka i Rada jest totalnie zrozumiały – dajmy im działać i się rozwijać. Kryzys wieku średniego i te sprawy.

Zabawa formą

A tak serio – spodziewaliście się kiedyś, że łódzki duet mógłby zagrać swoje numery na imprezie Świętego Bassu albo zrobi manifest polityczny, który będziecie podśpiewywać pod prysznicem? Chcecie starych Sławów – włączcie „Ludzi Sztosów”, proste. I oczywiście – jak większość z Was – analizowałam ten album na Genusie, łapiąc się za głowę po wytłumaczeniu kolejnego wersu. Jednak… to było dekadę temu. Nikogo zatem nie powinno dziwić, że przyszedł u panów czas na zabawę formą, poniekąd wyniesioną z projektu club2020.

Najwyżej będzie stójka lub parter

Czy „Dobrze by było” jest krążkiem bez treści? Złośliwi powiedzieliby, że tak. Ale obiektywnie patrząc – numery „Myślałem, że będzie gorzej” czy wcześniej wspomniany bez nazwy „To nie jest kraj dla kabrioletów”, mają to, co tygryski lubią najbardziej. Jest więcej śpiewów, autotune’ów i wtyczek niż kiedykolwiek. I dobrze by było trochę odpuścić, wychillować i zaakceptować ten wytwór, spięty słuchaczu. A, że krążek buja i na żywo miałam okazję sama się przekonać na trasie – a jakże! – „Dobrze by było Tour”. Już 4 kwietnia w ich mothership (czytaj w Łodzi) zagrają finałowy koncert więc jeśli w domowym zaciszu denerwują Cię te chłopy, daj im szansę. Najwyżej będzie stójka lub parter.

Czytaj dalej

Felieton

Drugi koncert Quebonafide na Narodowym. Czy to jawne oszustwo? – felieton

Na pewno zachowanie nie po koleżeńsku.

Opublikowany

 

quebonafide

Organizacja pożegnalnego koncertu Quebonafide przypomina zabawę w kotka i myszkę. Na pewno jest brakiem poszanowania dla słuchaczy, którzy kupili bilet i właśnie się dowiedzieli, że ostatni koncert rapera będzie miał kilka dat.

Wyobraźmy sobie sytuację, że kupujemy limitowaną płytę artysty za 200 zł, który deklaruje, że nakład tysiąca sztuk nie będzie nigdy wznawiany. Tymczasem zamiast cieszyć się z „białego kruka” w domu dowiadujemy się jeszcze w dniu zakupu, że z powodu dużego zainteresowania płytą postanowiono dotłoczyć drugi tysiąc egzemplarzy. Podobne do tej sytuacje już się zdarzały, ale płyty były dotłaczane po kilku latach. Tym niemniej, mamy tu do czynienia ze złamaniem umowy między artystą a słuchaczem, czyli ze zwykłym oszustwem.

Pierwszy, drugi… i trzeci – „ostatni koncert” Quebonafide

Podobnie jest z koncertem Quebonafide. W przeciągu bardzo krótkiego czasu, słuchacze mogą czuć się oszukani i to aż dwukrotnie. Za pierwszym razem, kiedy „Ostatni koncert Quebonafide” miał się odbyć online. Po kilku tygodniach, kiedy wykupiono bilety na wydarzenie, dowiedzieliśmy się, że wcale nie będzie to ostatni koncert, bo ostatni odbędzie się dzień później na PGE Narodowym. Kombinacje alpejskie, przesuwanie startu sprzedaży zakupu biletu to temat na zupełnie oddzielny wątek, ale to co się dzisiaj wydarzyło i jak zostały potraktowane osoby, które kupiły bilety na wydarzenie online powinno skończyć się co najmniej bojkotem ze strony odbiorców.

To jednak nie koniec kpin ze słuchaczy.

Pierwszy, drugi i trzeci – „ostatni koncert” Quebonafide

Oszustwo na drugi koncert?

W czwartek, w zaledwie parę godzin bilety na ostatni koncert Quebonafide na Narodowym zostały wyprzedane. Jeżeli ktoś miał szczęście, to po kilku godzinach walki z systemem bileterii i zacinającej się stronie kupił bilety. To nic, że będzie siedział gdzieś za przysłowiowym filarem, w ósmym rzędzie z daleka od sceny. Miał świadomość i satysfakcję, że warto było się pomęczyć, bo miało to być jedyne takie wydarzenie – unikalne, tak przynajmniej go zapewniano. Więc zamiast wcisnąć „Esc” postanowił wziąć nawet to najsłabsze miejsce, bo będzie częścią historii. Nic bardziej mylnego.

Po kilku godzinach ogłoszono, że „ostatni koncert” Quebonafide będzie miał jeszcze jedną datę. Dzień wcześniej raper zagra jeszcze jeden koncert. Dzień wcześniej! Przecież to brzmi jak absurd. Tuż po zakupie biletu, zmieniane są zasady gry i umowy między raperem a słuchaczem. Wygląda to jak celowe działanie i wprowadzenie kupującego bilety w błąd. Który koncert więc będzie tym ostatnim. Ten 27 czy 28 czerwca?

Quebonafide z ostatniego koncertu robi sobie trasę koncertową, choć przy zakupie biletu z nikim się na to nie umawiał. Ba, sugerował unikalne i jedyne tego typu wydarzenie. Tymczasem osoby, które walczyły dzisiaj o bilety będą musiały pocieszyć się zmęczonym artystą po występie dzień wcześniej i zleakowanym koncertem na TikToku.

Opinie słuchaczy
Opinie słuchaczy
Opinie słuchaczy

Czytaj dalej

Felieton

Zaginiona córka Magika. Kamka z „Rap Generation” to przyszłość sceny? – felieton

Uczestniczka programu zdobyła uznanie jurorów i widzów.

Opublikowany

 

kamka

Za nami dwa pierwsze odcinki programu „Rap Generation”, po którym sporo emocji budzi Kamka – skromna raperka z klasycznym sznytem.

Kamka „zaginiona córka Magika”

Kamka wykonała w programie utwór „To nie GTA”. Spodobał się on Pezetowi, Malikowi i Leosi. Pierwsze recenzje występu Kamki wśród widzów są bardzo, ale to bardzo pozytywne – mówi się już wprost o nowej świeżości na scenie. Nie tylko komentatorzy hip-hopowi są pełni optymizmu, ale także słuchacze. Pod nagraniami z Kamką pojawiają się prawie same propsy:

  • Lepszego flow nie słyszałem w polskim rapie od lat.
  • Vibe jak Paktofonika.
  • Zaginiona córka Magika.
  • Malik jest w szoku, że można tak rymować.
  • Leosia w końcu usłyszała prawdziwy damski rap.
  • Rzadko mam ciary od muzy, dzięki młoda za emocje.

Czy Kamka to przyszłość sceny?

Pojawienie się newschoolu i nowej fali raperów zrewolucjonizowało scenę, ale nie spowodowało, że weterani tworzący klasyczny odłam zaczęli zdychać z głodu. Po kilku latach tryumfu młodej fali, dinozaury sceny zaczynają brać coraz głębszy oddech. Młodzi wracają do oldschoolu, co widać chociażby po ilości koncertów starych wyjadaczy. To też bardzo dobra wiadomość dla Kamki, która dała się poznać z klasycznej strony.

Najpopularniejsze raperki w kraju to twórcy newschoolowi, balansujący na granicy rapu i popu. Kamka jest ich przeciwieństwem i z automatu zdobyła przychylność sporej części odbiorców, którzy – powiedzmy sobie szczerze – nie przepadają za rapem Bambi, Young Leosię czy Oliwki Brazil. Dobrze poprowadzona Kamka może stać się jedną z głównych sił na polskiej scenie rapowej. To idealny czas na kobiecy trueschool – słuchacze o to zabiegają jak nigdy dotąd, rzygając cukierkowością i zbyt przesadną wulgarnością.

Kim jest Kamka

Kamka, czyli Kamila Podziewska to 20-latka pochodząca z Suwałk, która obecnie mieszka w Warszawie. Swoje numery publikuje od 1.5 roku, chociaż pierwsze teksty zaczęła pisać już w szkole podstawowej. W ostatnim czasie publikuje coraz więcej muzyki i nie boi się eksperymentować z różnymi gatunkami. Raperka może liczyć na wsparcie mamy, siostry, ojczyma i babci. Z tatą nie utrzymuje kontaktu.

Łączy rap z wojskiem

Kamila od lat interesuje się wojskowością. To studentka Akademii Sztuk Wojennych. Przez ostatnie dwa lata służy w Wojskach Obrony Terytorialnej: wyjeżdża na granice, poligony i ćwiczenia.

Czytaj dalej

Felieton

Sentino spadł Truemanowi jak z nieba. Uwiarygadnia scamy – felieton

„Udawany milioner, największy pozer i scamer”.

Opublikowany

 

trueman sentino
fot. kadr z wideo yt/TrueMan

Trueman został menagerem Sentino, pomógł wydać mu książkę, wypuścili razem płytę i przy jego medialności promuje swoje biznesy. Co najważniejsze – Sentino uwiarygadnia je, a ten może docierać do nowej grupy docelowej, którą łatwo scamować.

Trueman to postać pozująca na milionera, która uchodzi za płynnie poruszającego się po biznesach internetowych i kryptowalutowych. Za każdą z jego działalności ciągnie się jednak potężny smród, a na największych forach o zarabianiu w sieci jest określany przez użytkowników jako scamer, czyli oszust.

Sprzedawca ebooków

Początkowo internetowa działalność Truemana opierała się na tworzeniu filmów na temat innych twórców. Szybko jednak przeszedł do sprzedaży własnych ebooków. W 2020 roku ukazał się „Milioner 2021”. W ebooku obiecywał jak zarabiać setki złotych dziennie na afiliacji kont bankowych. Osoby, które dały się namówić na zakup magicznej wiedzy Truemana, twierdzą, że poradniki finansowego influencera to same ogólniki i oczywistości. Wszystko, co znajduje się w jego książkach, znajdziemy na pierwszym lepszym kanale o finansach.

I tak np. promowany przez niego projekt kryptowalutowy ScanDeFi okazał się być pump and dumpem, czyli oszustwem finansowym, który polega na sztucznym podbijaniu cen aktywów (w przypadku Truemana, cenę podbijały jego kontakty z influencerami), żeby potem na górce szybko je sprzedać, zostawiając innych inwestorów z bezwartościowymi udziałami. Na kryptowalucie zarobił oczywiście tylko Trueman, a straciły osoby, które mu uwierzyły, że zarobią. Z przekazów medialnych wiemy, że wzbogacił się na tym o ok. 180 tys. zł.

Punktem zwrotnym w jego karierze było podjęcie współpracy z Amadeuszem Ferrarim, który był idealnym uwiarygodnieniem działalności Truemana w sieci. Dzięki niemu mógł docierać do nowej grupy odbiorców i pomnażać na niej swój majątek. Jak sam mówił, w wieku 20 lat miał na koncie podobno 4 mln zł. Prowadził też rzekomo 12 firm. Jego nazwiska próżno jednak było szukać w KRS czy CEIDG, a jedyną działalność jaką miał, była ta otworzona w 2022 roku.

Trueman o sobie

„Oscamował tyle ludzi. Łapią się na to dzieciaki”

Wśród społeczności skupionej wokół zarabiania w Internecie Trueman jest spalony, mając opinię scamera, z którym nie warto wchodzić w żadną współpracę.

„Ten gość opiera się tylko na farmazonach. Łapią się na to dzieciaki, które myślą, że jak kupią ebooka to będą robić kasę jak ich idole z Internetu. Tu nie ma żadnej wartości.”

„Gościu przecież tyle ludzi oscamował, czy to na fake krypto, bukmacherka czy kij wie co jeszcze. Tak jak wszystko inne, zapewne jego aktualna działalność opiera się na wyłudzeniu jak największej kasy i rozpoczęcie kolejnego „biznesu”.”

Opinie o Truemanie na make-cash.pl

Sentino – uwiarygadniacz

Co więc można zrobić w sytuacji, kiedy branża nie chce mieć z tobą nic wspólnego? Poszukać odbiorców w innej, robiąc biznes na tych, którzy cię jeszcze nie znają i próbować założyć własną społeczność. Pomóc w tym może ten, który ma już wierną grupę fanów, czyli w tym przypadku Sentino.

Obecnie Trueman działa jako menager Sentino. Pomógł wydać mu książkę, razem również wydali płytę „BNP”. Współpraca z raperem otworzyła mu nowe możliwości i dotarcie do całkiem innej grupy odbiorców i to liczonej w setkach tysięcy. Bazując na stałej grupie słuchaczy Sentino i jego muzyki, Trueman chce spieniężyć swoją współpracę z raperem kolejnym biznesem – BNP.Global. To społeczność, która ma zrzeszać „scammerów, finesserów oraz hustlerów”.

Nowy biznes Truemana i Sentino

Sentino wydaje się być do tego idealną postacią, która od lat polaryzuje środowisko rapowe, ale ma też zaufane grono fanów. Panowie zaczęli właśnie promować nowy biznes, oczywiście pokazując jak bardzo są zarobieni, bo nic nie działa tak na wyobraźnię, jak kupno bransoletki za 20 tys. zł czy okularów za 5 tys. zł

Oferta BNP Global to zero konkretów i same ogólniki. Osoba, która zarabia na jakimś biznesie nie ujawnia swoich metod zarobków, chyba, że metodą na zarabianie jest sprzedawanie takich właśnie ebooków.

– Idziemy jeszcze po najdroższą torbę, która jest w Louis Vuitton dostępna, która jest w cenie samochodu polskiego rapera – mówi Sentino w pierwszym vlogu reklamowym, którego zadaniem jest napędzić jak największą ilość osób do zakupu dostępu do nowej platformy Truemana.

Niestety, po komentarzach widać, że współpraca Treumana z Sentino jest strzałem w dziesiątkę. Tylko nieliczni dopatrują się w ich biznesie czegoś niepokojącego. Dodatkowo jakiś czas temu pojawiła się informacja o pogodzeniu się Sentino z Malikiem i ich spotkaniu w Paryżu, do czego miał doprowadzić sam Trueman. Czy szef GM2L będzie kolejną osobą, która ma uwiarygadniać szemrane biznesy, czas pokaże.

Odbiorcami Truemana są teraz najwierniejsi fani Sebastiana

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2025.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: