Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

NEILE: „HIP HOP NIE MA ŻADNYCH GRANIC DLA KOGOŚ Z OTWARTĄ GŁOWĄ”

Opublikowany

 

Dziś mamy przyjemność rozmawiać z koszalińskim raperem Neile, który dopiero co wydał na świat swój solowy album "Powidok 94".

Co u niego słychać dowiecie się z poniższego wywiadu.

 

Zajmujesz się muzyką od dwunastu lat, dopiero niedawno odnalazłeś te ścieżkę, którą chcesz podążać – dlaczego tak długo musiałeś szukać swojej drogi?

Neile: Tak naprawdę dalej szukam i myślę, że właśnie w tych ciągłych poszukiwaniach jest cel. Nie chciałbym uznać, że znalazłem drogę i już do końca nią podążać – to tak jakbym miał się zatrzymać. Cały czas się zmieniam i moja muzyka razem ze mną. Wchodząc do studia, czy siadając do pisania zapominam o wszystkim, czego dowiedziałem się do tej pory. Jestem czysty i nie mam oczekiwań, tylko wtedy muzyka przemawia swoją prawdziwością. A raczej ja poprzez muzykę. Na ten moment wiem, że chcę się tym zajmować, jednak nie przywiązuję się do tej myśli. Póki sprawia mi to przyjemność i daje satysfakcję, będę to robił.

Dlaczego tak długo to trwało? Widocznie musiałem dojrzeć do tej decyzji. Wydaje mi się, że sam nakładałem wcześniej na siebie jakieś ograniczenia. Kiedyś mogła się z tym wiązać frustracja z powodu tego, że nie jestem doceniany, tak jak uważałem, że powinienem być. Dopiero kiedy udało mi się uciszyć te głosy i uwolnić się od niespełnionych oczekiwań poczułem, że jestem we właściwym miejscu. Wtedy też zaczęła pojawiać się aprobata w oczach innych, choć już mi na niej tak nie zależało. Dawniej też czekałem na jakiś moment, który ma nadejść i pozwoli mi się stać tym kim chciałem się stać. Dziś już wiem, że taki moment sam z siebie nigdy nie nadejdzie, więc po prostu stałem się osobą, którą chciałem być. Mam tylko nadzieję, że nie na długo, żeby nie przywiązywać się za bardzo do jakiś własnych ram.

 

Gdybyś dzisiaj miał scharakteryzować swój styl, to co chcesz tworzyć – jakbyś to zrobił?

Neile: Względem flow nazwałbym się przemądrzałym, przyczajonym skurwysynkiem, jednak jest to tylko wierzchnia warstwa. Gdzieś pod spodem kryje się prawda, którą chcę w danym momencie przekazać i choć mówię ją często z przymrużeniem oka, bądź w niekonwencjonalnej formie, jest pełna ładunku emocjonalnego, który tworzy w największej mierze mój styl. Chciałbym, żeby słuchaczowi zawsze towarzyszyło odczucie, że nigdy nie wie co zaraz zrobię, żeby spodziewał się określonego tracku na płycie i dostawał coś zupełnie innego, niespodziewanego, co mógłby przyjąć z takim samym entuzjazmem jak to na co wcześniej liczył..

 

Powiedziałeś podczas jednej z rozmów, że chcesz wychodzić poza ramy Hip-Hopu, z jednej strony rozumiem to, jednak czy Hip-Hop, aż tak ogranicza i narzuca jakieś ramy?

Neile: Sam hip-hop może nie, natomiast z tego co zaobserwowałem, środowisko bazuje głównie na tym co już zna, na tym co zostało sprawdzone i jest bezpieczne . Ogólnie rzecz biorąc – mam gdzieś jakieś zasady w tym temacie i każdy świadomy twórca zapewne ma tak samo. Kiedyś mogłem nazwać to wyjściem poza ramy hip-hopu, dziś nazywam to po prostu muzyką. Hip-hop nie ma żadnych granic dla kogoś z otwartą głową. Powstanie jeszcze wiele pięknych numerów, czy albumów nie eksploatujących tego, co zostało już zrobione, poznane czy nazwane. Tak samo jak przyjdzie wielu artystów, którzy zrobią to na swój oryginalny sposób. To jest właśnie najlepsze w tym wszystkim – jedyne ramy czy ograniczenia powstają i funkcjonują w nas samych, dopóki w nie wierzymy. Ja swoją energię kieruję na odkrywanie. Wolę nic nie wiedzieć, niż uważać, że wiem wszystko.

 

Współpracowałeś z MaxFlo, miałeś okazję otrzeć się o wytwórnię Pezeta, jednak wybrałeś drogę outsidera – trochę szalony ruch jak na mało znanego rapera.

Neile: Czy wybrałem drogę outsidera? Myślę, że wybrałbym ją nie próbując szczęścia w tych wytwórniach. Zapewne, gdybym znalazł w tej współpracy to, czego szukam, nic bym nie zmieniał i można by mnie usłyszeć pod banderą jednej z nich. Ruch sam w sobie może się wydawać szalony, jednak służył on wejściu na nową, lepszą drogę. Będąc w KB nie miałem jakiś wielkich oczekiwań względem wytwórni. Oczekiwałem odrobiny uwagi i wywiązywania się z ustaleń. To co otrzymywałem jestem w stanie zapewnić sobie sam – wrzucenie swojego numeru na Yt i Fb i wydanie kilku sztuk nielegala. Jestem również grafikiem i na tym polu również nie potrzebowałem pomocy. Czułem, że to promo jest jednostronne. Wiem, że w innych wytwórniach funkcjonuje to sprawniej, dlatego nie widziałem powodu, aby to ciągnąć. Co ciekawe, nie było żadnego odłączenia się czy czegoś w tym stylu. Po prostu zacząłem wrzucać z powrotem swoje rzeczy na kanał SB Maffiji (SB Maffija zabija!). Skoro nie byłem promowany i nikt tak na prawdę się mną nie interesował, a często nawet nie raczył odpisać na wiadomość, uznałem, że nie muszę tłumaczyć się w żaden sposób ze swojej decyzji. Po fakcie również nikt o nic nie pytał, więc to utwierdziło mnie w przekonaniu, że była to dobra decyzja. Być może dla nich też. W tym co robię staram się zawsze być profesjonalistą i z takimi ludźmi chcę współpracować. Zawsze mam dobre intencje i jestem osobą, z którą wszystko można polubownie załatwić. Od samego początku miałem dobry kontakt z Małolatem, wiem, że chciał dobrze, ale to nie wystarczy, żeby cała maszyna sprawnie funkcjonowała .  Trzeba do tego wykonywać konkretne ruchy.   Jeśli chodzi o KB, to jeśli czytałeś ostatni wywiad Pezeta- jego wypowiedź nie pozostawia złudzeń co do funkcjonowania wytwórni i na pewno dopowiada to, czego ja tutaj nie ująłem. W MaxFlo z kolei temat był dosyć jasny – damy swoim słuchaczom twój album i zobaczymy co dalej. Zapewne jeśli byłby na tyle dobry, żeby zainteresować nim bardziej ludzi, Rahim zaproponował by mi wydanie płyty. Z tego co wiem po cichu na to liczył. Kiedy zacząłem wypuszczać Kick'i, odezwał się Pezet i nie miałem okazji już się o tym przekonać. Być może oglądałbyś już moje klipy w TV, ale pytanie – w jaką stronę bym poszedł i czy można byłoby ją nazwać rozwojem? Uważam, że wszystko jest tak jak miało być, a jakiś – nazwijmy to- przełomowy moment jeszcze nie nadszedł.

 

Zdajesz sobie sprawę, że gdybyś dał się poprowadzić jakiejkolwiek wytwórni, zyskałbyś na promocji, a tak na próżno szukać o Tobie informacji.

Neile: Oczywiście, że zdaję. Przede wszystkim to co zrobiłem i gdzie byłem do tej pory, jest częścią większego planu, a epizody w tych wytwórniach są tylko jego małym skrawkiem. Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa i nie wykluczam tego, żeby w najbliższym czasie, tak jak to nazwałeś – dam się poprowadzić jakiejkolwiek wytwórni. Nie wiem natomiast czy w tym momencie jest w tym większy sens. Poza tym wytwórniom najlepiej promuje się kogoś, kto już jakąś promocję posiada i jest bardziej niż mniej znany. Dzisiaj, poprzez internet można dotrzeć dosłownie wszędzie z tym co się tworzy. Jest masa możliwości. Myślę, że bardziej niż wytwórni potrzebowałbym dobrego managera, a resztę już bez problemu zbudujemy razem. Nie ukrywam jednak, że chciałbym wydać swoją płytę w jakimś majorsie. Tak na prawdę rozchodzi się tylko o hajs, bo z większym można zrobić większe rzeczy a głównie takie mi siedzą w głowie. Myślę też, że sytuacja, w której nic o mnie nie możesz znaleźć, może być plusem. Nikt nie będzie miał żadnych uprzedzeń kiedy wbiję się na grubo, z właściwie czystym kontem. Jeszcze wracając  do tematu- zgadza się, próżno szukać o mnie informacji, ale ta informacja jest tylko dodatkiem, kreacją a muzyka potrafi bronić się sama. Szukaj i sheruj moje numery.

 

Mam wrażenie, że zależy Ci bardziej na muzyce, niż na sprzedaży, na dotarciu do szerszego grona?

Neile: Masz takie wrażenie (śmiech). Zależy mi na wszystkich tych czynnikach, jednak często sprzedaż i dotarcie do szerszego grona, nie idą w parze z jakością serwowanej muzyki. Przede wszystkim muszę mieć dobry produkt, dopiero potem go dobrze sprzedać. Chcę dać ludziom jak najlepszą muzykę i na tym się skupiam. Pozostałe rzeczy przyjdą z czasem. Kiedy przyjdą, będę wiedział, że zrobiłem to tak jak chciałem i nie będę musiał się wstydzić ruchów, które musiałem wykonać. Fakt jest taki, że nie przyłożyłem się promocyjnie do Powidoku 94. Wiem jednak, że płyta jest na tyle dobra, że nawet jeśli nie w najbliższym czasie, to kiedy wzrośnie popyt na moją muzykę, a wzrośnie, ludzie do niej wrócą. O to jestem spokojny. Zależy mi na dotarciu do szerszego grona, dlatego każdy mój następny ruch, będzie coraz bardziej mainstreamowy.

 

O swoich nadchodzących planach mówisz niewiele, dlaczego?

Neile: Jak ktoś zadaje mi konkretne pytanie to zazwyczaj odpowiadam. Jeśli jeszcze nie mogę odpowiedzieć, bo coś jest w fazie embrionalnej i nie wiadomo do końca co z tego będzie, nic nie mówię. Faktycznie, sam z siebie mówię rzadko o planach, wolę je realizować. Uważam, że lepiej pracować w ciszy a sukces i tak zrobi hałas. Poza tym myślę, że to, że mało mówię o planach jest w jakimś stopniu wyrachowane. Wolę uderzyć z mocną informacją, z czymś konkretnym niż skupiać się na rzeczach, które nie są ważne. Lubię wtedy po czasie, który z zewnątrz wygląda na stagnację obserwować reakcje ludzi. Na tym polega cała zabawa.

 

Jeszcze kwestia Młodych Wilków, otarłeś się o tegoroczną edycję, jednak zabrakło chyba trochę szczęścia?

Neile: Serio? Nic mi na ten temat niewiadomo. Z 3 lata temu pamiętam, że wysyłałem im materiał w związku z tą akcją, ale faktycznie nie udało się. Wtedy jeszcze moje uczestnictwo może miałoby jakikolwiek sens. Wiesz, jest tyle różnych akcji, możliwości i przedsięwzięć, że nie sposób nawet tego wszystkiego śledzić.  Nie chcę nikomu tutaj ujmować, bo na pewno to fajna inicjatywa dla młodych, ale jakby, daleko poza moim radarem. Wiele tego typu rzeczy się odbywa, ale nie wpływa to na poziom mojego szczęścia. 

 

Porozmawiajmy w takim razie o rodzinnym mieście Koszalinie – jaki wpływ na Ciebie mieli reprezentanci kultury Hip-Hop z Twojej okolicy?

Neile: Mieszkałem, przez większą cześć życia na CNSie, dzielnicy, na której praktycznie zaczęło się graffiti w Polsce. Na jednym z jamów grałem swój pierwszy koncert z nieistniejącym już składem Portal Casta. 11 piętro w moim bloku było tak zajechane, że wylądowało w Ślizgu. Oprócz tego można było się tam potknąć o jedną z 1000 butelek po wódce, których nikt nie sprzątał albo nadepnąć na igłę zostawioną przez jakiegoś ćpuna. Raz widziałem nawet policjantów wciągających kreski z parapetu. Takie były czasy, ale głównie zapamiętałem ten hip-hopowy klimat. Myślę, że to, przynajmniej na samym początku mocno mnie ukształtowało, ale i trochę wstrzymywało. Ukształtowało, z wiadomych względów, natomiast wstrzymywało, bo przez długi okres miałem klapki na oczach. Wydawało mi się, że wiem co jest najlepsze. Jaki rap jest najlepszy, jaki raper jest dobry a jaki chujowy. Nie wychodziłem długo poza zachodnie wybrzeże (DPG 4LIFE!) i to co mówią mi starsi koledzy. Brałem to wszystko za pewnik. Oczywiście moim ulubionym tekstem było – nie słucham polskiego hip-hopu. Czasami nawet zdarzyło mi się powiedzieć, że nie udzielam się gościnnie, kiedy ktoś zaczynał temat featu. W młodości tak to mniej więcej wyglądało. Tak czy inaczej Koszalin kiedyś był bardzo hip-hopowym miastem. Dalej jest tu mnóstwo zdolnych raperów, ale nie jest już tak hip-hopowo jak kiedyś.

 

Zgodzisz się ze mną, że mimo talentów, z Koszalina nikt tak naprawdę nie zrobił kariery, na jaką zasługiwał i może nadal mu się należy?

Neile: Na dobrą sprawę nic się nikomu nie należy. Na karierę trzeba pracować. Robić jedno, a jeśli to nie działa, zmienić coś i spróbować czegoś innego. Osobiście uważam, że sam Koszalin jest ciekawszy niż 90% sceny, jednak to nie rzutuje wcale na jakąkolwiek popularność. Wydaje mi się, że przyczyna tego może tkwić właśnie w lokalnej mentalności. Możliwe, że część osób wychodziło z założenia, że chce zaznaczyć swoją obecność w mieście, a nie np. na mapie Polski. Wiele osób się dobrze zapowiadało, ale nie pociągnęło tematu dalej, więc sami nie dali sobie możliwości, żeby ich kariera nabrała rozpędu. W Koszalinie mamy też bardzo trudną publiczność i nie ma tu znaczenia kto gra koncert. Rzadko znajdziesz tłumy na koncercie, a nawet jeśli, to nie bawią się tak jak w innych miastach. Możliwe, że przez to trudniej się tutaj przebić. Kiedy gram w każdym innym mieście jest rozpierdol i gra mi się lżej, natomiast ten rozpierdol w Koszalinie jest wymuszany. Ludzie nie reagują tak jak w innych miastach, ale ciągle pracuję nad tym. Są jednak wyjątki ostatnia impreza, którą tu robiłem należy do bardzo udanych i widać, że jest jeszcze jakiś sens robienia tu czegoś dla ludzi. Ktoś mi nawet na niej powiedział, że nie wiedział, że jestem od niego z miasta, a słucha mnie już dość długo. Twierdził wcześniej, że nie ma co sprawdzać raperów z Koszalina, bo a bank do żadnego się nie przekona. Nie jest to odosobniony przypadek i być może sami nie zadbaliśmy o to żeby było inaczej. Zresztą może niekoniecznie my, jako raperzy, ale np. lokalne media. Jest to miasto pełne uprzedzeń i kiedy coś robisz, często spotkasz się z udawanym brakiem zainteresowania, czy nawet skrytą nienawiścią. Wracając – wstawiłbym do Twojego pytania  "jeszcze" pomiędzy" naprawdę" a "nie".

 

Jesteś stowarzyszony z SB Mafiją, 4P z DIIL Gangiem, Mroku działa na własną rękę. Jak myślisz, dlaczego w Koszalinie nie powstał do tej pory kolektyw, jakaś wytwórnia, która zgromadziłaby raperów i skupiła się na promocji, wydawaniu płyt?

Neile: Nie wiem jak inni – ja, czuję się w jakimś stopniu związany z moim miastem, ale bardziej czuję się obywatelem świata. Nie myślę kategoriami typowo miastowymi, więc dla mnie to pytanie tak samo mogłoby brzmieć – dlaczego nie założyłem wytwórni z kimś np. z Dolnego Śląska czy LA. Próbując odpowiedzieć na Twoje pytanie, myślę, że każdy i tak woli działać na własną rękę. Współtworzę grupę MostBlunted, która organizuje różnego typu eventy i prężnie działa lokalnie. Oprócz tego współtworzę markę Lunatic. Follow Your Dream, która po części jest oficyną wydawniczą. Myślę, że wytwórnia skupiająca typowo koszalińskich raperów nie miałaby większego sensu i nie byłoby nawet na takie coś zapotrzebowania. Być może kiedyś coś się zmieni w tej kwestii, ale najpierw muszą się zmienić ludzie. Nie słyszałem też, żeby w jakimś innym mieście działała wytwórnia skupiająca tylko artystów z danego miasta. Być może jest taka, ale skoro o niej nie słyszałem, to tu masz odpowiedź. Raz prawie udało się zebrać wszystkich z Koszalina na jednym tracku, ale track i tak nigdy nie wyszedł. Dodam, że chłopaki z Creazzy Records z Mielna stworzyli fajne studio i od wielu lat działają razem. Z tej synergii kiedyś może powstać coś ciekawego.

 

Wpisałem sobie w wyszukiwarkę Twoją ksywkę i frazę wywiady i wyskoczył mi jeden odnośnik. Mimo własnego braku zaangażowania w należytą promocję, serwisy muzyczne nigdy o Ciebie same nie zabiegały?

Neile: Faktycznie. To dziwne, bo do niedawna jeszcze widziałem kilka. Kiedyś sam starałem się, żeby zdobyć jakiś patronat, czy żeby pojawił się gdzieś news o moim projekcie. Wielokrotnie zostałem olany i przestałem o to zabiegać. Ważniejsze rzeczy zazwyczaj trafiają na Glamrap i kilka innych portali, więc nie jest źle. Na pewno jest to duże ułatwienie i nie będę umniejszał tutaj roli prawdziwej, rzetelnej, dziennikarskiej misji- myślę jednak, że trzeba mieć dystans nie tylko do siebie, ale i do roli mediów opiniotwórczych w dzisiejszych czasach. Często wolę poczytać o sobie opinie słuchaczy na Youtube, bo są miarodajne, pomijając te zwałowe. Mało jest prawdziwego i rzetelnego dziennikarstwa, bardziej są to opisy względem swoich odczuć, uprzedzeń czy oczekiwań. Oczywiście zawsze chętnie przeczytam coś o sobie, ale zawsze będzie to tylko opinia drugiej osoby, a najważniejsze dla mnie jest co myślę o sobie ja i co myślą o mnie moi najbliżsi. Kiedy uda mi się wybić szerzej i tak będą o mnie pisać, a nawet jeśli nie, to przynajmniej będzie wiadomo, że dany portal ma jakieś uprzedzenia względem mojej osoby, albo po prostu nie jest na czasie i nie ogarnia tego co się dzieje. Sam z siebie nie zabiegam o uwagę. Jestem transparentny, ale przejawia się to w życiu codziennym i w muzyce, czy tym co sam piszę u siebie na Facebooku.

 

Dzięki wielkie za rozmowę. Pozdrawiam czytelników portalu Glamrap i moich słuchaczy, również tych przyszłych.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Benito: „Będą grube strzały w najbliższym czasie” – wywiad

Rozmawiamy m.in. o Bałagane i Riccim.

Opublikowany

 

benito

Ścianka Popkillerów to niesamowite miejsce, łączące wszelakie uniwersa (co najlepiej pokazuje różnorodność naszych gości). Gdzie indziej znajdziemy obok siebie Bambi, Łonę i Adiego Nowaka na raz? Tym razem jednak skupimy się na połączeniu Najniższej Polskiej Dziennikarki o włoskim pochodzeniu z kimś, kto niewątpliwie kojarzy się z Półwyspem Apenińskim i wygrał loterię genów, patrząc na jego wysokość.

Kolejnym rozmówcą przed GlamRapową kamerą w trakcie szóstej edycji Popkillerów był Benito, połowa Tuzza Globale. Raper i restaurator zdradził nam, które określenie bardziej do niego pasuje. Padła też poważna deklaracja.

– Muzyki robię bardzo dużo. Będą grube strzały w najbliższym czasie. Kocham to robić i będę to robił.

Nie mogło zabraknąć również pytania o to, gdzie jest Ricci i jaką przyszłość ma przed sobą inspirujący się Włochami duet. Benito w imieniu Bałagane odebrał statuetkę „Hardkorowego Rapera Roku”, którą otrzymał Kazek. Ten wątek oczywiście musieliśmy również poruszyć.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Lordofon: „W kategorii Kacperczycy roku byśmy wygrali” – wywiad

„Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza?”

Opublikowany

 

Echa ostatniej gali rozdania Popkillerów wciąż nie milką. Na naszym kanale sukcesywnie pojawiają się kolejne wywiady, nie tylko z samymi raperami, ale i szeroko pojętymi osobami z branży hip-hopowej. Tym razem w ogniu pytań znalazł się zespół Lordofon.

– Jestem pisarzem, poetą; beaty jakiś chłop robi do tego (…). Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza na przykład? To jest to! – mówi Maciej Poreda zapytany o (pre)nominację w kategorii „Liryczny raper roku”.

To, że panowie mają niesamowite poczucie humoru zobaczycie jeszcze nie raz, zwłaszcza w zestawieniu z najniższą polską dziennikarką (czyli autorką tekstu i poniższego wywiadu). O tym jak być Kacperczykiem i Taco Hemingwayem w jednym, o najlepszym fanbasie i wymarzonej statuetce Chłopa Roku poniżej opowiedzą Wam – wspomniany nieślubny wnuk wieszcza narodowego i Michał Jurek (perkusista na skalę wyprzedania trasy koncertowej).


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Wuwunio ostro do Szalonego Reportera: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum”

Rozmawiamy z twórcą Pal Hajs TV.

Opublikowany

 

Wuwunio to człowiek-orkiestra. Smiało można nazwać go mianem reportera, w wolnych chwilach potrafi coś, nie-coś zarapować, a ponadto jest to także baczny obserwator i aktywny uczestnik naszego polskiego youtube’owego poletka. Nie mogło więc być takiej możliwości, że nie porozmawialiśmy chociażby chwilę na temat jego najbliższych planów, wrażeń z gali oraz… sami zobaczcie.

Od Popkillerów 2024 minie lada chwila już tydzień, a emocje nadal nie opadły. Warto więc nieco podkręcić atmosferę ponieważ nasze ściankowe rozmowy, wywiady wciąż napływają na nasz kanał YouTube, który zdecydowanie warto zasubskrybować.

Z Wuwuniem poruszyliśmy szereg tematów: od sympatii do Rów Babicze przez podejście do Szalonego Reportera aż po najbliższe internetowe plany.

Wuwunio vs Szalony Reporter

Chwilę przed samą galą Popkillerów pisaliśmy o insynuacjach Szalonego Reportera względem Kubańczyka. Wówczas Wuwunio skomentował cały wpis jako „obrzydliwy”.

Podczas naszej rozmowy Wuwunio stwierdził, że nie tylko już nie pójdzie do niego na podcast, ale zaapelował też: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum” – zwrócił się do Szalonego Reportera.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Mateusz Kaniowski: „Nie słucham żeńskiej sceny rapowej” – wywiad

„Odkryciem roku na Popkillerach powinno zostać Rów Babicze”.

Opublikowany

 

kaniowski wywiad

Popkillery 2024 już za nami. Szósta edycja największej hip-hopowej gali to historia. Uczestnicząc na gali przeprowadziliśmy kilka wywiadów. Efekty tej pracy możecie już powoli oglądać na naszym kanale. Na pierwszy ogień naszych dociekliwych pytań idzie jeden z najbardziej popularnych dziennikarzy młodszego pokolenia, czyli Mateusz Kaniowski.

– Ruskiefajki to jedna z nielicznych kobiet, których jestem w stanie słuchać. To, że niektóre osoby są tak popularne z takimi utworami, które nagrywają to mnie po prostu roznosi – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim Mateusz Kaniowski.

Czego słucha Kaniowski? Jaki według niego jest singiel roku? Co myśli o Popkillerach? Czy raperzy dalej będą chętnie brać udział we freakfightach? Odpowiedzi na wszystkie pytania znajdziecie poniżej.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Frank Leen o początkach w rapie: „Był taki Adrian, który miał Sony Xperia K800i” – wywiad

Bitowo wychowałem się na Young Leanie i Sad Boys.

Opublikowany

 

frank leen

Dożyliśmy pięknych czasów różnorodności w rapie. I chociaż zagorzali ultrasi zakręcą głową, wyleją piwo i krzykną, że „to nie jest hip-hop”, powinniśmy się cieszyć z każdej formy docenienia naszych branżowych kolegów. Na 30. jubileuszowej gali Fryderyków w kategorii „Fonograficzny debiut roku” został nominowany Frank Leen za swój album „Miłość w czasach”. Statuetki nie udało się niestety zdobyć jednak artysta miał okazję wystąpić na scenie gliwickiej areny. Następnie mieliśmy okazję zamienić parę słów.

Dostałeś nominację w kategorii Debiut Roku, chociaż to nie Twój pierwszy rok na rapowej scenie. Jakie to uczucie?

Fajne to uczucie ponieważ ktoś mnie dostrzegł i jestem z tego mega dumny. Cieszę się, że tak wyszło. Jestem trochę starszy niż wszyscy nominowani, ale mega dumny. Nie wiem, czy odpowiedziałem na twoje pytanie.

Jesteś bardzo wszechstronnym artystą – z jednej strony mamy współpracę z Gibbsem, z drugiej z CatchUpem, za Tobą też współpraca z Okim na SoundClashu. Zdecydowanie należysz do osób znanych w środowisku. Jak to przekłada się na zasięgi i słuchaczy?

Jestem w stu procentach z rapowego świata i próbuję alternatywy ponieważ była bliska mojemu sercu gdy dorastałem. Grałem w różnych zespołach na gitarze, to jest mój główny instrument. Jak to się przekłada na zasięgi? Szczerze – nie wiem, totalnie mnie to nie obchodzi. Cieszę się, że mogę mieszać te światy, bo wydaje mi się, że nadal jest to dzika strefa dla polskich słuchaczy. Chciałbym to normalizować.

Na jakim hip-hopowym wykonawcy wychował się Frank Leen?

Dobre pytanie, jest ich wielu. Na pewno Kendrick Lamar, słuchałem dużo Eminema. A tak beatowo, produkcyjnie to na pewno Young Lean i jego grupa Sad Boys. A z polski to dłuższa historia.

Opowiadaj śmiało!

Grałem w siatkówkę, był tam taki Adrian, który miał telefon Sony Xperia K800i. Ja miałem K750i i stwierdziłem, że ma mega super telefon więc spytałem, czy chciałby się zamienić albo sprzedać. Powiedział żebym dopłacił stówkę i się wymieniliśmy. Wracałem do domu z tym telefonem i na nim był tak: Paluch, Ganja Mafia, Peja… Takie mega klasyczki polskiej sceny rapowej.

Ale nie było Tedego?

Nie, nie było Tedego! Ale lubię Jacka, nie mam nic do tego beefu. Z polskiego rapu później wielu utalentowanych artystów się przewinęło. Zdecydowanie moim ulubionym, chociaż nie inspirował mnie za bardzo, jest Oki. Pokazuje, że da się eksperymentować i nikt nie może go podrobić. Moje brzmienie jest mega oryginalne i to jest rzecz, która nas łączy.

Dzięki za rozmowę!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Tede przestał pisać, tylko nagrywa. „Odkryłem rap na nowo” – wywiad

Z raperem rozmawiamy m.in. o polityce, Clout MMA, nowej płycie oraz AI.

Opublikowany

 

tede pali papierosa

Mówi się, że muzykę kojarzymy z pewnymi okresami w swoim życiu. Dla wielu fanów premiera od ulubionych artystów jest nawet ważniejsza niż zmieniająca się co roku liczba widniejąca w kalendarzu. Patrząc na ostatnie wydarzenia w rapowej karierze TDF-a można było odnieść wrażenie, że w pewnym sensie jego kalendarz się zatrzymał. Nic bardziej mylnego. 

Wyżej wymieniona teza jaką postawiliśmy przed raperem okazała się zupełnie nietrafiona i zdaje się, że Tede przeżywa drugą młodość nie tylko w mediach. 

– Ja nie napisałem żadnego kawałka po płycie “Hajs, Hajp, Hejt”. Przestałem pisać, tylko nagrywam. Potem spisuje, co nagrałem i nagrywam jeszcze raz. Ta technika nagrywania bez pisania jest świetna, bo od razu masz efekt. (…) I ważna sprawa: bity są od różnych producentów – mówi Tede w rozmowie z Mikołajem Kmiecikiem dla GlamRap.pl.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że Tede podkreśla, że skupia się na flow. – Dzielę tekst partiami. Nagrywam flow od razu, wiesz o co chodzi. Jak piszesz tekst to przy końcu szesnastki już zapominasz jak te dwie pierwsze linijki miały wchodzić – wyjaśnia.

Kiedy premiera albumu dowiecie się z poniższej rozmowy. Pozostałe poruszone w niej wątki to m.in.: Kanał Zero, Clout MMA czy imprezowa czystość.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: