Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

PYSKATY: „SZUFLADKI NEWSCHOOL/OLDSCHOOL STWORZYŁ RYNEK, BY WYDOIĆ LUDZI Z HAJSU””

Opublikowany

 

Po wydanym w ubiegłym roku mini albumie "PitStop" u Pyskatego panuje względna cisza. Był oczywiście remix J.Cole'a, a także zapowiedź nowej płyty, jednak co teraz u niego słychać?

Postanowiliśmy się dowiedzieć tego u samego źródła i wypytać rapera także przy okazji o rzeczy, które wydarzyły się niedawno…

 

PitStop w terminologii sportowej (Pit Stop – pisownia prawidłowa) – to postój auta w boksie technicznym, podczas wyścigu. To także tytuł Twojej ep-ki z końca 2014 roku. Rozumiem, że te premierowe nagrania to wstęp do kolejnego LP?

Pyskaty: No właśnie nie do końca. Nie myślałem o tej EP'ce jako o wstępie do LP, które byłoby jej naturalną kontynuacją. To będą całkiem różne materiały. "Pit Stop", jak sama nazwa wskazuje, miał to być materiał przejściowy, podkreślający pewną zmianę i obrazujący mój state of mind w czasie jego powstawania i puszczenia w świat. To był album, który wyjaśniał poniekąd moją półroczną nieobecność na scenie, i który owszem zapowiadał LP, ale nie dosłownie. Miał być po prostu jasnym sygnałem, że pomimo pewnych problemów i wyhamowania, nie zrezygnowałem z dążenia do jakiegoś wcześniej obranego celu.

 

W notkach prasowych, można przeczytać, że te dziewięć numerów traktujesz jak pełnoprawny album, nie są to remixy, odrzuty. Dlaczego więc tylko 9 numerów?

Pyskaty: Pełnoprawny w sensie mojego zaangażowania w cały proces twórczy. Zresztą nie tylko mojego, ale i wszystkich, którzy brali czynny udział w jego powstawaniu (zdrówko!). To nie było pójście na łatwiznę, odbębnienie kilku zwrotek na krzyż, zebrania jakichś bitów z odrzutów lub zagranicznych instrumentali, zaproszenia kilku fejmowych raperów i sklecenia z tego na szybko materiału pod klipy czy nawet na sklepowe półki. Od razu zakładałem, że będzie to niezbyt długie EP, i że puszczę je z totalnej przyczajki, bez promocji. Taki kaprys.

 

Zapowiadając album napisałeś w internecie, że będzie to high level, nie interesują Cię półśrodki. Nadal nie wycofujesz się z tej deklaracji?

Pyskaty: Nigdy nie zgodziłbym się na inną opcję. Nawet gdybym chciał, nie umiem inaczej. Nie chcę wdawać się w szczegóły już teraz, bo na to przyjdzie odpowiedni moment, ale od pewnego czasu zmieniłem podejście do tworzenia muzyki. Robię to teraz całkowicie inaczej. Pozwalam myślom wylewać się ze mnie w sposób o wiele mniej kontrolowany niż kiedyś, kiedy bywało, że mocno dłubałem w tekstach, by były jak najlepsze. Za często mnie to hamowało. Teraz najczęściej, gdy jest odpowiedni nastrój, numer powstaje w ciągu jednego dnia, a właściwie kilku godzin razem z nagraniem. O dziwo, obecnymi tekstami jaram się o wiele bardziej niż wcześniejszymi, co nie znaczy wcale, że są one pisane na kolanie i na odpierdol. Muszę po prostu znaleźć się w swojej strefie. Nowy album może być więc ciężkostrawnym gównem, którym tylko ja będę się jarał.

 

Przeglądałem materiały prasowe oraz Twój fanpage i co mnie zdziwiło. Na swoim profilu na Facebooku – mało jest Twojej muzyki. Wrzucasz to czego słuchasz, pokazujesz wypady za miasto itd. – zaostrzanie apetytu przed płytą?

Pyskaty: Po pierwsze, nie jest jej aż tyle, aby nie zamęczać nią ludzi w kółko powtarzając te same numery. Po drugie – jest tyle pięknej muzyki, że aż szkoda nie dzielić się nią z innymi. Jak pewnie zauważyłeś, zdecydowanie rzadziej korzystam teraz z FB niż kiedyś. Nie dlatego, że tworzę efekt ciszy przed burzą. Po prostu pewne rzeczy mocno się zmieniły. Moje życie się zmieniło, tak samo jak podejście do tego całego pościgu za popularnością, lajkami, itp. Nie mam już wrażenia, że FB czy Instagram to konieczność, żeby utrzymać się na scenie. To znaczy, owszem, jest to na bank konieczność, by bywać/grać koncerty/łechtać swoje ego (wybierz właściwe), ale dla mnie po prostu nie jest to dobry sposób na to, by w pełni skupić się na tym dlaczego na tej scenie jestem. W wolnej chwili, gdy mam na to ochotę, wbijam, napiszę, wrzucę fotę nawet niekoniecznie związaną z rapem. Nic na siłę. A wracając jeszcze do mojej muzyki w sieci – mam trochę niepublikowanych rzeczy, które nie wejdą na płytę i chętnie bym je puścił w net, ale mi wydawca nie pozwala 😉 A tak serio, to mam nadzieję, że niebawem kilka luźnych rzeczy ode mnie wyjdzie do ludzi.

 

Kontakt ze słuchaczami, odpowiadanie na komentarze – stawia Cię w gronie twórców, którzy nie boją się swojego słuchacza. Na koncertach taki kontakt potrafi być męczący?

Pyskaty: Miałem od tego długi odpoczynek, więc nie narzekam. Co ciekawe, nie jestem zdecydowanie typem towarzyskiego ekstrawertyka. Wręcz przeciwnie. Koncerty i kontakt z ludźmi słuchającymi mojej muzyki to jednak wyjątek. Lubię to.

 

Słuchając Twojej muzyki odnoszę wrażenie, że męczy Cię cała otoczka związana ze „sławą”?

Pyskaty: Może zburzę komuś wizerunek "znanego rapera", ale wierz mi, że ja nawet tej "sławy" nie liznąłem i to nie jest jakieś kokieteryjne pierdolenie. Nie jestem jakoś nagminnie rozpoznawany na ulicy, ludzie poza koncertami nie proszą o autografy. To bardziej kwestia tego, że mi ta "sława" nie imponuje. Owszem, fajnie, jak ktoś mówi, że słucha moich kawałków, ale nie chciałbym mieć wrażenia, że ludzie patrzą mi na ręce w każdej sytuacji. Wolę jak ktoś podejdzie niż robi fotki z przyczajki w autobusie.

 

Nawiążę jeszcze do epk-ki – zaczynałeś rapować w 95-tym, czyli w tym roku wybiło 20 lat, jak jesteś aktywny. Słuchając Ciebie, mam wrażenie, że oddałeś tej muzyce życie?

Pyskaty: Cytując klasyka:"I've been doing this for nineteen years. Niggas wanna fight me? Fight these tears". Nie chcę tu wdawać się w jakąś patetyczną demagogię czy wysysać wyświechtane frazesy z dupy. Robię to przez ponad połowę swojego życia. Bardziej lub mniej świadomie próbowałem od tego uciekać, z kiepskim skutkiem jak widać. Jedyną zmianą jest to, że nie traktuję tego jako dziedziny determinującej moje życie. Traktuję rap jako pasję, a nie źródło zarobku i tym samym potencjalnego bólu głowy przy płaceniu rachunków. Niestety lub stety. Prawdą jest natomiast, że hip-hop ukształtował mój światopogląd na tyle, że nie wyobrażam sobie by w jakiś sposób nie być jego częścią. Nawet gdybym miał sobie pisać tylko do szuflady.

 

Pogadajmy o teraźniejszości, o fejsbukach, instagramach, całej tej otoczce marketingowej. Swoją karierę sam planujesz, sam promujesz się w mediach – czy ktoś robi to za Ciebie?

Pyskaty: Gdyby ktoś robił za mnie to co widać aktualnie na moich portalach społecznościowych, to wykonywał by mega chujową robotę. Ja rozumiem, że artyści mogą mieć dość tych portali lub po prostu chcą zająć się normalnym życiem zamiast klikać non stop w klawiaturę lub telefon. Spoko. Sam tak mam czasem. Ale umówmy się – na tym etapie, nie potrzebuję nikogo, kto by się tym za mnie zajmował. Nie żyję z tego, nie mam ciśnienia na zgłębianie koparką nieprzebranych pokładów fanów. Był taki okres, gdy najbliżsi mieli chyba pretensje o to, że zaniedbuję i nie wykorzystuję takich potężnych broni komunikacji i autopromocji. A mi po prostu było by trochę głupio, pozwalać komuś narzucać się w swoim imieniu i wchodzić w tak osobiste sfery jak kontakt z ludźmi.

 

Nowe technologie to także odchodzenie od tradycyjnej sprzedaży płyt – Ty jako raper z takim stażem jak zapatrujesz się na ten trend i czy myśląc o nowym albumie będziesz chciał położyć nacisk na nowe technologie – mam tu na myśli, alternatywne źródła sprzedaży.

Pyskaty: Nie do końca wiem o jakich nowych technologiach mówisz, co chyba jest najlepszą odpowiedzią na Twoje pytanie. Jeśli natomiast mowa o sprzedaży cyfrowej czy streaming'u, to nie mam z tym najmniejszego problemu. Nie mam ortodoksyjnego podejścia do kwestii nośnika w hip-hopie. Myślę, że każdy sposób jest dobry by dotrzeć do ludzi, którzy mają ochotę cię usłyszeć. Aptaun pod tym względem nie zostaje w tyle.

 

Twoich fanów i nie tylko na pewno interesuje fakt, że nie wykluczasz płyty z Ero – zrobicie to kiedyś?

Pyskaty: Wiedziałem, że to pytanie paść musi. Cóż, od jakiegoś czasu się z Michałem nie widziałem, choć jesteśmy w miarę stałym kontakcie. Wiem, że on robi swoją muzykę i gra sporo koncertów. Ja też nie narzekam na brak zajęć. Wiem też, że to byłaby fajna opcja, bo sądzę, że nadal odbieramy na podobnych falach i znaleźlibyśmy bez problemu wspólny język. Czas pokaże. Umówmy się, że przy następnej okazji powiem na ten temat coś więcej.

 

Polski rap się zmienia, pojawiają się nowi zawodnicy. Wypowiedziałeś się jakiś czas temu o tzw. „newschoolu”. Czego brakuje Polakom by być fresh?

Pyskaty: Właśnie bycia "fresh", zamiast mówienia o tym. Jest teraz jakaś pokraczna pogoń za byciem świeżym i przyswag'owanym. Widzę w chuj małolatów, którzy rzucili się na tą całą nową stylistykę jak sępy i starają się ją skopiować 1:1. Wychodzi to co najmniej komicznie. Ciężko ich odróżnić, ciężko zapamiętać. De facto, to poza niewielkimi wyjątkami, ciężko nawet słuchać. Świeżość, to nie fajne ciuchy i nowoczesne flow. Świeżość, to umiejętność robienia tego inaczej niż reszta. O niebo bardziej preferuję typa, który jest uniwersalny i umie odnaleźć się w każdej stylistyce, ale przede wszystkim takiego, który ma swój własny lot, bez względu na aktualne trendy. Własny styl i charyzma to tylko plusy. Myślę, że najważniejsza jest świadomość. Jakaś forma oświecenia i dostrzeżenia sedna tego co robisz na tej scenie. Jeśli nie umiesz przyspieszać lub nawet się tym nie jarasz, to nie rób tego na siłę. Rób to po swojemu. Szufladki (newschool/oldschool) stworzył rynek, by wydoić ludzi z hajsu. Pierdol to. Nie dotrzesz na szczyt nie płynąc pod prąd, jeśli wiesz o czym mówię.

 

Słuchając Ciebie tylko głuchy nie zauważy rozwoju. Potrafisz lecieć technicznie, masz przekrój bitów – powiedz jaki nakład pracy należy wykonać, aby po tylu latach się chciało rozwijać?

Pyskaty: Dzięki, ale ja nie podchodzę do rapu w kategoriach pracy; szlifowania flow, trenowania głosu, czy pogłębiania słownictwa. Rozwój wynika tu raczej z ciekawości, wielu niejednokrotnie spolaryzowanych inspiracji, potrzeby bycia uniwersalnym twórcą oraz wrodzonej chęci udowadniania ludziom, że mogę być najlepszym sobą jak to tylko możliwe.

Konkretnie o nowej płycie pogadamy po premierze, ale gdybyś miał choć w dwóch zdaniach powiedzieć – czego można się spodziewać, czy album będzie nawiązywał do Twoich wcześniejszych dokonań?

Pyskaty: Tym, którzy śledzą mój profil na FB, i którzy są na bieżąco, mogę powiedzieć tylko, że niestety album koncepcyjny, o którym jakiś czas temu pisałem, został oddalony w czasie i mam nadzieję zająć się nim po płycie, nad którą aktualnie pracuję. Jak zwykle – będzie to inny album niż poprzednie, szczególnie w warstwie tekstowej i tematycznej. Mam nadzieję też, że inny niż te, które aktualnie są wydawane. Jednak najważniejszą zmianą powinno być to, że wszystko wskazuje na to, iż po raz pierwszy będzie to krążek stworzony z jednym tylko producentem. Z jakim? Jeśli wszystko pójdzie dobrze – zdradzę wkrótce…

 

Ostatnie pytanie – dzisiaj wielu raperów, zakłada swoje „wytwórnie” – nie ważne czy jest ktoś na scenie lat 20, czy chwilę, ale pojawia się nowy twór wydawniczy – według Ciebie niezależność dobrze wpływa na ten gatunek muzyczny?

Pyskaty: Każda niezależność jest dobra. Wg mnie wytwórnie/labele są od tego by pomagać i odciążać twórcę, tudzież dawać mu możliwości, których sam by sobie nie zapewnił. Każda droga jest dobra, pod warunkiem, że prowadzi do celu.

 

Dzięki za rozmowę

Dzięki.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Benito: „Będą grube strzały w najbliższym czasie” – wywiad

Rozmawiamy m.in. o Bałagane i Riccim.

Opublikowany

 

benito

Ścianka Popkillerów to niesamowite miejsce, łączące wszelakie uniwersa (co najlepiej pokazuje różnorodność naszych gości). Gdzie indziej znajdziemy obok siebie Bambi, Łonę i Adiego Nowaka na raz? Tym razem jednak skupimy się na połączeniu Najniższej Polskiej Dziennikarki o włoskim pochodzeniu z kimś, kto niewątpliwie kojarzy się z Półwyspem Apenińskim i wygrał loterię genów, patrząc na jego wysokość.

Kolejnym rozmówcą przed GlamRapową kamerą w trakcie szóstej edycji Popkillerów był Benito, połowa Tuzza Globale. Raper i restaurator zdradził nam, które określenie bardziej do niego pasuje. Padła też poważna deklaracja.

– Muzyki robię bardzo dużo. Będą grube strzały w najbliższym czasie. Kocham to robić i będę to robił.

Nie mogło zabraknąć również pytania o to, gdzie jest Ricci i jaką przyszłość ma przed sobą inspirujący się Włochami duet. Benito w imieniu Bałagane odebrał statuetkę „Hardkorowego Rapera Roku”, którą otrzymał Kazek. Ten wątek oczywiście musieliśmy również poruszyć.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Lordofon: „W kategorii Kacperczycy roku byśmy wygrali” – wywiad

„Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza?”

Opublikowany

 

Echa ostatniej gali rozdania Popkillerów wciąż nie milką. Na naszym kanale sukcesywnie pojawiają się kolejne wywiady, nie tylko z samymi raperami, ale i szeroko pojętymi osobami z branży hip-hopowej. Tym razem w ogniu pytań znalazł się zespół Lordofon.

– Jestem pisarzem, poetą; beaty jakiś chłop robi do tego (…). Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza na przykład? To jest to! – mówi Maciej Poreda zapytany o (pre)nominację w kategorii „Liryczny raper roku”.

To, że panowie mają niesamowite poczucie humoru zobaczycie jeszcze nie raz, zwłaszcza w zestawieniu z najniższą polską dziennikarką (czyli autorką tekstu i poniższego wywiadu). O tym jak być Kacperczykiem i Taco Hemingwayem w jednym, o najlepszym fanbasie i wymarzonej statuetce Chłopa Roku poniżej opowiedzą Wam – wspomniany nieślubny wnuk wieszcza narodowego i Michał Jurek (perkusista na skalę wyprzedania trasy koncertowej).


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Wuwunio ostro do Szalonego Reportera: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum”

Rozmawiamy z twórcą Pal Hajs TV.

Opublikowany

 

Wuwunio to człowiek-orkiestra. Smiało można nazwać go mianem reportera, w wolnych chwilach potrafi coś, nie-coś zarapować, a ponadto jest to także baczny obserwator i aktywny uczestnik naszego polskiego youtube’owego poletka. Nie mogło więc być takiej możliwości, że nie porozmawialiśmy chociażby chwilę na temat jego najbliższych planów, wrażeń z gali oraz… sami zobaczcie.

Od Popkillerów 2024 minie lada chwila już tydzień, a emocje nadal nie opadły. Warto więc nieco podkręcić atmosferę ponieważ nasze ściankowe rozmowy, wywiady wciąż napływają na nasz kanał YouTube, który zdecydowanie warto zasubskrybować.

Z Wuwuniem poruszyliśmy szereg tematów: od sympatii do Rów Babicze przez podejście do Szalonego Reportera aż po najbliższe internetowe plany.

Wuwunio vs Szalony Reporter

Chwilę przed samą galą Popkillerów pisaliśmy o insynuacjach Szalonego Reportera względem Kubańczyka. Wówczas Wuwunio skomentował cały wpis jako „obrzydliwy”.

Podczas naszej rozmowy Wuwunio stwierdził, że nie tylko już nie pójdzie do niego na podcast, ale zaapelował też: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum” – zwrócił się do Szalonego Reportera.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Mateusz Kaniowski: „Nie słucham żeńskiej sceny rapowej” – wywiad

„Odkryciem roku na Popkillerach powinno zostać Rów Babicze”.

Opublikowany

 

kaniowski wywiad

Popkillery 2024 już za nami. Szósta edycja największej hip-hopowej gali to historia. Uczestnicząc na gali przeprowadziliśmy kilka wywiadów. Efekty tej pracy możecie już powoli oglądać na naszym kanale. Na pierwszy ogień naszych dociekliwych pytań idzie jeden z najbardziej popularnych dziennikarzy młodszego pokolenia, czyli Mateusz Kaniowski.

– Ruskiefajki to jedna z nielicznych kobiet, których jestem w stanie słuchać. To, że niektóre osoby są tak popularne z takimi utworami, które nagrywają to mnie po prostu roznosi – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim Mateusz Kaniowski.

Czego słucha Kaniowski? Jaki według niego jest singiel roku? Co myśli o Popkillerach? Czy raperzy dalej będą chętnie brać udział we freakfightach? Odpowiedzi na wszystkie pytania znajdziecie poniżej.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Frank Leen o początkach w rapie: „Był taki Adrian, który miał Sony Xperia K800i” – wywiad

Bitowo wychowałem się na Young Leanie i Sad Boys.

Opublikowany

 

frank leen

Dożyliśmy pięknych czasów różnorodności w rapie. I chociaż zagorzali ultrasi zakręcą głową, wyleją piwo i krzykną, że „to nie jest hip-hop”, powinniśmy się cieszyć z każdej formy docenienia naszych branżowych kolegów. Na 30. jubileuszowej gali Fryderyków w kategorii „Fonograficzny debiut roku” został nominowany Frank Leen za swój album „Miłość w czasach”. Statuetki nie udało się niestety zdobyć jednak artysta miał okazję wystąpić na scenie gliwickiej areny. Następnie mieliśmy okazję zamienić parę słów.

Dostałeś nominację w kategorii Debiut Roku, chociaż to nie Twój pierwszy rok na rapowej scenie. Jakie to uczucie?

Fajne to uczucie ponieważ ktoś mnie dostrzegł i jestem z tego mega dumny. Cieszę się, że tak wyszło. Jestem trochę starszy niż wszyscy nominowani, ale mega dumny. Nie wiem, czy odpowiedziałem na twoje pytanie.

Jesteś bardzo wszechstronnym artystą – z jednej strony mamy współpracę z Gibbsem, z drugiej z CatchUpem, za Tobą też współpraca z Okim na SoundClashu. Zdecydowanie należysz do osób znanych w środowisku. Jak to przekłada się na zasięgi i słuchaczy?

Jestem w stu procentach z rapowego świata i próbuję alternatywy ponieważ była bliska mojemu sercu gdy dorastałem. Grałem w różnych zespołach na gitarze, to jest mój główny instrument. Jak to się przekłada na zasięgi? Szczerze – nie wiem, totalnie mnie to nie obchodzi. Cieszę się, że mogę mieszać te światy, bo wydaje mi się, że nadal jest to dzika strefa dla polskich słuchaczy. Chciałbym to normalizować.

Na jakim hip-hopowym wykonawcy wychował się Frank Leen?

Dobre pytanie, jest ich wielu. Na pewno Kendrick Lamar, słuchałem dużo Eminema. A tak beatowo, produkcyjnie to na pewno Young Lean i jego grupa Sad Boys. A z polski to dłuższa historia.

Opowiadaj śmiało!

Grałem w siatkówkę, był tam taki Adrian, który miał telefon Sony Xperia K800i. Ja miałem K750i i stwierdziłem, że ma mega super telefon więc spytałem, czy chciałby się zamienić albo sprzedać. Powiedział żebym dopłacił stówkę i się wymieniliśmy. Wracałem do domu z tym telefonem i na nim był tak: Paluch, Ganja Mafia, Peja… Takie mega klasyczki polskiej sceny rapowej.

Ale nie było Tedego?

Nie, nie było Tedego! Ale lubię Jacka, nie mam nic do tego beefu. Z polskiego rapu później wielu utalentowanych artystów się przewinęło. Zdecydowanie moim ulubionym, chociaż nie inspirował mnie za bardzo, jest Oki. Pokazuje, że da się eksperymentować i nikt nie może go podrobić. Moje brzmienie jest mega oryginalne i to jest rzecz, która nas łączy.

Dzięki za rozmowę!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Tede przestał pisać, tylko nagrywa. „Odkryłem rap na nowo” – wywiad

Z raperem rozmawiamy m.in. o polityce, Clout MMA, nowej płycie oraz AI.

Opublikowany

 

tede pali papierosa

Mówi się, że muzykę kojarzymy z pewnymi okresami w swoim życiu. Dla wielu fanów premiera od ulubionych artystów jest nawet ważniejsza niż zmieniająca się co roku liczba widniejąca w kalendarzu. Patrząc na ostatnie wydarzenia w rapowej karierze TDF-a można było odnieść wrażenie, że w pewnym sensie jego kalendarz się zatrzymał. Nic bardziej mylnego. 

Wyżej wymieniona teza jaką postawiliśmy przed raperem okazała się zupełnie nietrafiona i zdaje się, że Tede przeżywa drugą młodość nie tylko w mediach. 

– Ja nie napisałem żadnego kawałka po płycie “Hajs, Hajp, Hejt”. Przestałem pisać, tylko nagrywam. Potem spisuje, co nagrałem i nagrywam jeszcze raz. Ta technika nagrywania bez pisania jest świetna, bo od razu masz efekt. (…) I ważna sprawa: bity są od różnych producentów – mówi Tede w rozmowie z Mikołajem Kmiecikiem dla GlamRap.pl.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że Tede podkreśla, że skupia się na flow. – Dzielę tekst partiami. Nagrywam flow od razu, wiesz o co chodzi. Jak piszesz tekst to przy końcu szesnastki już zapominasz jak te dwie pierwsze linijki miały wchodzić – wyjaśnia.

Kiedy premiera albumu dowiecie się z poniższej rozmowy. Pozostałe poruszone w niej wątki to m.in.: Kanał Zero, Clout MMA czy imprezowa czystość.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: